Hewlett: ciasteczko, chcesz ciasteczko? Czemu nie chcesz ciasteczka. :c Wołodia: czy panicz sobie ze mnie kpi? Toż to same węglowodany. |
Mircea umarł. |
Brenda wybrała się po jego zwłoki na cmentarz. To brzmi trochę creepy. |
Lol. Jak to biednie wygląda. Swoją drogą, tam dalej spoczywa Grażka. Jakoś nie mam sumienia jej zostawić na miejskim cmentarzu. |
Brenda: jak możesz się cieszyć, dziadek właśnie zmarł! Hewlett: no tak, ale teraz jest w końcu z babcią, tak? Brenda: ... :< |
Hewlett przez pół godziny sprawiał problemy wychowawcze.
Nipunus: Hewlett? Co ty tu jeszcze robisz, dlaczego nie jesteś w szkole? Hewlett: co? Argh, wiedziałem, że miałem coś zrobić. |
Nie wiem, co to za babka, ale przyszła flirtować z Nipunusem. ._. Ciągle anulowanie tej akcji jej nie zniechęciło. Ulewa też nie. Tom Bombadil: dat bitch is taken baby |
Catalina: nie zapomnij się podpisać. Hewlett: co? Catalina: no wiesz, napisać na dole kartki swoje imię i nazwisko? Hewlett: co? Miały być tylko trzy, nie cztery zadania. :< Catalina: ... |
Mimo wszystko Catalina go przytuliła. <3 Hewlett wygląda tak, jakby nie wierzył w swoje szczęście. |
Mistrz rodzinnego grilla zaopatrzony. |
Ile dużo ludzi. |
As-t-modeusz udaje, że coś przyniósł, a nie chamsko wbił się na krzywy ryj. |
As-t-modeusz: uuu, mamy imprezkę, co sądzisz o organizacji tego przedsięwzięcia, Mircea? Epokap: Mircea nie żyje od dwóch dni, głupcze. |
As-t-modeusz: och, nie wiem, jak dla mnie za mało gorących lasek. Chociaż ta za tobą jest całkiem spoko. Epokap: jeśli nie przestaniesz, postaram się, by twoja błazenada została surowo ukarana. |
As-t-modeusz: uwierz mi, Mircea, jest gorąca tylko z wyglądu, serce ma zimne jak lód. Epokap: małżonku... As-t-modeusz: serio? To kiepsko, moja była super. |
Lindsey jest taki podobny do mamy! |
Wow, super, że przyszłaś w tej swojej koktajlowej sukni i w ogóle... |
Uhm, Dewey, po co ci ta parasolka? |
Dewey: no wiesz, moja skóra jest bardzo delikatna. Brenda: co? Dewey: mama mówi, że taka twarz to błogosławieństwo i nie powinienem jej narażać na promienie UV. Brenda: riiiiiiiight. |
Catalina: czy to prawda, że zaszłaś w ciążę? Danita: tak. Catalina: ale... jesteś pewna że ten młody wilkołak bez pracy to dobry materiał na ojca? Danita: yolo. (Maria będzie babcią :D) |
Christopher: *patrząc na Danitę z żalem* Też bym chciał zajść w ciążę. :c Kuzynie Christopherze, przykro mi, to nie dwójka, by takie cuda były możliwe. :c |
Nipunus testuje nowy sprzęt. |
Brenda: no to... jak twój nowy ojciec? I nowa siostra? Dewey: weź mnie nawet nie denerwuj... |
Brenda: tak tylko towarzysko zagajam, nie musisz się denerwować. Dewey: czy ciocia Dana właśnie zjadła całego hot-doga naraz? Hewlett: yup. |
Wiecie co? Uwielbiam patrzeć, jak cała rodzina szamie. xD |
Przysięgam, że przy ognisku przez pewien czas siedzieli wszyscy nastolatkowie, ale focię udało mi się strzelić, gdy zostali tam tylko Brenda z Hewlettem. |
Hewlett: no więc ja uważam, że obecność jednorożców w rażąco zły sposób wpływa na lokalną gospodarkę. Brenda: ...Hewlett... |
Catalina i Hewlett mają ciche dni. Nie wiem, o co im chodzi. |
Tak do mnie dotarło, że trochę dwuznacznie wyszło z tą imprezą. Rodzinny grill nie został urządzony z powodu śmierci Mircei, od razu zaznaczam. Mircea nie miał pogrzebu. Już nie pamiętam, z jakiego powodu jego pamięć nie została odpowiednio uczczona, ale to na pewno było ważne.
Hewlett: o Boże... to takie... piękne... *chlip* Brenda: nie wiem, o co ci chodzi. |
Hewlett: jak może cię to nie ruszać, to tak piękna historia miłosna! Brenda: ta, może. |
PRZYSIĘGAM, zabiję tego drania, który płodzi same łyse dzieci. D: |
...trochę niezręcznie wyszło. Hewlett: nie odzywaj się do mnie. Daj spokój, nie wszystkie łyse simy są... Hewlett: daruj sobie. Hewlett. D: |
Z serii: okruchy życia. |
A tak wygląda łączka obok... właściwie przez cały czas. Nie wiem, co w niej jest tak szczególnego, że masa ludzi stoi tam prawie całą dobę. |
Nipunus i Wołodia są BFF. <3 |
A Hewlett i Amber wznoszą swoją relację na wyższy poziom. <3 |
Amber może nie jest najładniejszą simką w grze, ale jakoś ją lubię. |
Nie wiem, czemu, ale ta focia wydawała mi się bardzo kawaii. |
Wiecie co? Tak sobie myślę, że Catalina jednak jest podobna do papy. xD |
Babcia Deedee nie mogła przegapić urodzin Brendy. |
Brenda z okazji urodzin pozwoliła sobie na umiarkowaną dozę optymizmu. |
Ciekawe, co z niej wyrośnie. |
Not bad. Wylosowała cechę "brak poczucia humoru". CO ZA ZASKOCZENIE. |
Szkoda, Bredno, poczucie humoru by ci się przydało, skoro będziesz pchać ten wózek szczęścia do przodu. |
Brenda: co? Przecież to Hewlett miał zostać dziedzicem! I didn't say that. Brenda: ale... ale... |
ARGH. |
Catalina: pomyśl o tym tak - jeszcze jakieś 50 lat i emerytura! Brenda: to mi wcale nie pomaga. |
Hewlett jest super. Ale jednocześnie jest zbyt podobny do Cataliny, a ja chcę, by geny Nipunusa przeszły na następne pokolenie. :c
Tak jeszcze dodam nieśmiało - żyję i mam się dobrze, nie musicie się o mnie martwić. Sporo z Was pisało do mnie na GG. Przepraszam, że nie zawsze odpisuję, ostatnio wchodzę tam bardzo rzadko. Niemniej dziękuję za troskę!