piątek, 30 października 2015

Pokolenie 3.7

Nipunus: wiesz, wnuczę, mimo wielu komplikacji uważam
swoje życie za spełnione.
Rogożyn: super, bo moje jest do kitu.

Brenda wybrała się do domostwa państwa Sławnychblogerów,
z nadzieją, że uda jej się coś zdziałać w kwestii problemu
sercowego Deweya.

Brenda: Simboże, cześć, mógłbyś...
As-t-modeusz: nie.

Brenda: ale nawet nie...
As-t-modeusz: niczego od ciebie nie kupię, dziwna
dziewczynko.

Dżisaz, ci domokrążcy, coraz bardziej nachalni...

W środku znajdowały się jeszcze simboże latorośle, więc
Brenda mimo wszystko dalej ubiegała się o audiencję...

...bezskutecznie.

Ugh, nie wierzę, że to robię, ale... dla Deweya. 

Cześć, Merry. Mam taki problem... może znalazłbyś chwilę,
żeby się spotkać?

Mhm... tak, dzięki. Tak, wiem, że zawsze mogę na ciebie
liczyć.

Brenda: ...przyniosłeś ze sobą dziecko?
Merry: to nie moje.
Brenda: ...okej...

No dobra, to sprawa wygląda tak. As-t-modeusz na
wysłuchiwanie petycji prostego ludu poświęca zazwyczaj
jakieś pół godziny rocznie, ale ponieważ wis mi kasę...

...ogromne, naprawdę niewyobrażalne ilości pieniędzy...

...zgodził się z tobą porozmawiać.

Naprawdę?! O rany, Merry, nawet nie wiesz, jak...

...zaraz, jesteś dziany?

Merry: eee, nie rozmawiajmy o tym.
Brenda: Merry, byłeś dziany przez ten cały czas? Mamy w
domu te same meble od trzydziestu lat, a ty śpisz na forsie?

Keith: nie no, ja nie mogę na to patrzeć.
Brenda: co.
Merry: co.

Keith: dlaczego nie możecie się po prostu pocałować?
Brenda: ...to ja już pójdę.

Biegnij za nią, kretynie! ;_;

To... nie jest takie proste.

Myszkin: no dobrze, twój tata jest przesiąknięty zgnilizną
moralną, ale ty jesteś jeszcze do uratowania. Powtarzaj za
mną: będę miły, uprzejmy i łagodny.
Rogożyn: ga gu ga ga ga.

Salut czasem zjawia się w pokoju Myszkina i budzi go
swoim paranormalnym ujadaniem.

Grażka: siemka.
Nipunus: och nie, to znowu ty!

Nipunus: czy mogę dowiedzieć się, dlaczego ciągle tu...
Grażka: ćśś, teraz będzie najlepszy moment.

Wow, Deedee, musisz się ŚMIERTELNIE nudzić, skoro
budujesz igloo w środku nocy. :D

Brenda: ...what, kto zostawił tu dzie... ach, to mój syn!
Rogożyn: o, to ta babka, która czasem robi obiad!

No dobra, skoro tu już oboje jesteśmy, to nauczę cię chodzić,
czy coś...

Brenda: wow, jestem świetną matką.
Rogożyn: prawdę mówiąc, jesteś gorsza niż praprababcia
Deedee dla prababci Cataliny.

Brenda: co? Skąd ty w ogóle to wiesz?
Rogożyn: zmarli do mnie mówią, mamo.

O, cześć, Merry. Mogę już tam jechać? W porządku, dzięki.

No to jedziem.

As-t-modeusz: siemka. Mogę cię prosić na słówko?
Brenda: ...w porządku.

As-t-modeusz: no to witam w mojej willi. Słuchaj, mam
taką prośbę. Czy twoją sprawą mógłby się zająć mój syn,
Vance? Chcę, żeby trochę potrenował przed oficjalnym
objęciem rządów jako Simbóg.
Brenda: właściwie to...
As-t-modeusz: dzięki, jesteś super. 

Dasz sobie radę, Vance. To tylko jedna audiencja. Co to dla
mnie.

Brenda: cześć, ty jesteś...
Vance: o szlag o szlag o szlag o szlag...

Brenda: ...uhm... dobrze się czujesz?
Vance: ja... ja... 

Vance: witam serdecznie, nazywam się Vance Sławnybloger,
twój osobisty Simbóg.
Brenda: no cześć, to słuchaj...
Vance: porozmawiamy później, muszę sobie zrobić przerwę
na kanapkę. 

...

...

Brenda: to jakiś dom wariatów, czy tu nikt nikogo nie słucha?
Epokap: mnie słuchają.

Brenda: ale oczywiście mi nie pomożesz?
Epokap: z racji długiej historię relacji między twoim ojcem
a mną... nie. 

Brenda: cześć. Może ty...
Darrick: OMG KTOŚ CHCE ZE MNĄ POROZMAWIAĆ?!

Brenda: ...eee...
Darrick: MOŻE W KOŃCU BĘDĘ MIAŁ PRZYJACIELA!

Darrick: chwila, chwila...
Brenda: ...a tobie o co teraz chodzi?

Darrick: chcesz podstępem wykraść mój przepis na przepyszny
torcik kawowy?
Brenda: okej, nieważne, nie będę kontynuować tej rozmowy.

Przerwa na urodziny Rogożyna!

...na których oczywiście nie ma Brendy.

Wylosował cechę "buntownik".
Rogożyn: zapamiętam to sobie, matko.

Brenda: zjadłeś już tę kanapkę?
Vance: zaraz, a ty to kto?
Brenda: ...

Vance: O RANY JESTEM BEZNADZIEJNYM SIMBOGIEM.
Brenda: trudno się nie zgodzić.

Vance: co powinienem zrobić?
Brenda: nie wiem, wysłuchać mojej prośby?
Vance: tak po prostu?

Vance: NIE, TY NIC NIE ROZUMIESZ.
Brenda: ...okej, mam dosyć.

Brenda: na co komu tak bezużyteczni Simbogowie?
Wychodzę.
As-t-modeusz: ...

Nipunus: przecież bazylia idealnie komponuje się z resztą
składników na sos do spaghetti!
Rogożyn: nic nie wiesz o spaghetti, dziadku.

Nipunus: a więc interesujesz się kulinariami?
Rogożyn: co? Nie! 
Na następnej rodzinnej imprezce zjawił się Simbóg we własnej osobie.

Brenda: trzeba mieć niezły tupet!
Hewlett: właśnie! (a co on zrobił, Brendo?)

As-t-modeusz: słuchaj, zrozumiałem swoje błędy, okej?
Brenda: na to liczę!
As-t-modeusz: powiedz, o co ci chodzi, a to załatwię od razu,
dobrze?

Brenda: ...okej. Możesz załatwić, by Emilie van Gould nie
umarła?
As-t-modeusz: to akurat całkiem proste, mogłaś od razu
powiedzieć, że tylko o to ci chodzi...
Brenda: grr...
As-t-modeusz: no to ma... nie umrzeć nigdy?

Brenda: co?! Wykluczone! To gorsze niż śmierć!
As-t-modeusz: ale... ja nie rozumiem. :c
Hewlett: ja też nie.
Brenda: nie mogę jej tego zrobić, rozumiesz?
As-t-modeusz: to ma umrzeć?
Brenda: tak!

Brenda: to znaczy...
As-t-modeusz: czary mary, hokus pokus, Emilie van Gould
jest nieodwracalnie martwa. 

O rany, wyczuwam swoim dziecięcym zmysłem, że
moja matka zginęła rażona piorunem!

Jaki to ból!

...wait, what?

Brenda: O BOŻE, Dewey, wybacz mi, to nie tak miało być!
Dewey: ...

Dewey: zamilcz, Brendo.
Brenda: ...ale...

Dewey: to koniec naszej przyjaźni.
As-t-modeusz: ...kurczę, przypał.

Brenda: TYY!!!!!!!!!
As-t-modeusz: CO JA?!

Brenda: ty... bezużyteczna beczko wróżkowego pyłku!
As-t-modeusz: trzeba było się wyrażać precyzyjnie! 

As-t-modeusz: zaraz, co ty robisz?
Brenda: naprawiam wszystko!

Brenda: masz to odkręcić, zrozumiane?
As-t-modeusz: mam to odkręcić...

Yeah, problem fixed.

No, idź już stąd!