Znacie to uczucie, gdy Wasza martwa babcią całą noc nołlajfi (heheh, taka gra słów) na kompie, doprowadza do spalenia procesora, a potem... |
...jak gdyby nigdy nic przechodzi na drugą stronę, zanim ktoś zdąży ją opierdolić? |
Brenda w stu procentach poleca. Brenda: najlepsze uczucie pod słońcem. |
Brenda: no dobrze, mój głupi eksmałżonek się stąd wyniósł, co mam z tobą teraz zrobić? Pollyanna: czy przyszłaś tu przerwać moją samotnię, miła pani? |
Brenda: wiesz, właściwie to ja nie do końca lubię koty. Pollyanna: ...umrzyj. |
Brenda: ugh, poczułam nagłą dawkę negatywnej energii. Pollyanna: kto to mówi. :< |
Nipunus: bez obaw, wnuczę, nie pozwolę, byś doświadczył deficytów emocjonalnych, gdy twoja zajęta problemami związkowymi matka będzie cię kompletnie ignorować. Myszkin: dziękuję, doceniam to. |
Nipunus: wszystko będzie dobrze. Opowiedzieć ci o tragicznej ekspedycji badawczej, podczas której życie straciło siedem bluxgarpów i jedna maxpa? Myszkin: bajeczka o krówce też by się nadała. :c |
Pawel spontanicznie zaczął świętować swoje urodziny w łazience. |
Ciekawe, co sobie myśli? Czy zachowa swój wdzięk, który pozwala mu być doskonałym manipulatorem? |
Tak, zachował go. |
Och, teściu, jakże brakuje mi twojej charakterystycznej dla prostolinijnych ludzi mądrości w tej krytycznej dla mojej rodziny chwili! |
Pawel: no dobrze, dzieciaku, jesteśmy tu sami. Pora coś sobie wyjaśnić. Myszkin: to nie może się skończyć dobrze. |
Pawel: od dzisiaj ja tu rządzę, czy to jasne? A jeśli kiedykolwiek doniesiesz na mnie matce, głęboko pożałujesz. Myszkin: cooo? ;_; |
A poza tym... |
Pawel: WSZYSTKIE TWOJE LIZAKI SĄ OD TEJ PORY MOJE. Myszkin: ty... ty... |
Myszkin: potworze!!! ;_; Pawel: płacz, jeśli chcesz, nikt nie usłyszy twojego płaczu. |
(nikt go nie usłyszy, bo o tej porze gnomy bardzo głośno słuchają muzyki...) |
Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że Catalina nie popiera tego związku? |
Catalina: jakbyście się nie zorientowali, nie popieram tego związku. Brenda: geez, mamo, czy wyglądam jakby mnie to obchodziło? |
Typowy wieczór, Nipunus tańczy, a Brenda ćwiczy przysiady. Brenda: nie, coś nie tak. |
Brenda: hej, tato, posłuchaj, chyba znowu zostanę... Nipunus: wybacz, córko, nie mogę się skoncentrować na twoim komunikacie, muszę tańczyć. |
Brenda: ...serio, tato? Nipunus: to czas na taniec. |
RODZINNY GRILL.
<3 |
Dobry Bliźniak Simboga jak zwykle się wprasza, kiedy on się zorientuje, że nikt go tu nie lubi? |
Amber: cześć przystojny jajogłowy. Hewlett: cześć przystojna leśna maro. |
Amber: hej, kropi! Uwielbiam łapać kropelki deszczu językiem! Danita: ja nie. Amber: w ogóle? Nawet jako dziecko tego nie lubiłaś? Danita: nie, od urodzenia jestem w środku trochę martwa. |
Amber: uch. Danita: ta. |
Amber: to na pewno ma jakieś plusy! Danita: zaskocz mnie. |
Hewlett: uhm... kuzynie Christopherze, stoisz jednak za blisko. Christopher: co? |
As-t-modeusz: hejka, ludzie. Dobry bliźniak Simboga: wow, tym razem spóźniłeś się tylko dwie godziny. |
As-t-modeusz: widzisz, Ryszard? To dlatego nigdzie razem nie wychodzimy. Dobry bliźniak Simboga: nie rozumiem, o co ci chodzi. |
O rany, czy to moja dawno niewidziana kuzynka? |
Jak się masz, Elphabo? |
<3 |
Brenda: co tam u ciebie, wszystko w porządku? Dewey: uhm, nie. |
Dewey: moja życia to mieszanina smutku i nieporządku. Brenda: co. |
Hewlett: nie martw się, ciociu, też bym wyrzucił swojego syna z domu, gdyby był Christopherem, wcale nie robi to z ciebie złej matki. Dana: to nie było konieczne, Hewlett. |
Aww, Mario! |
Czy tylko mnie bawi pranie w tle? |
Hej, Rysiek, jesteś bratem Simboga, wiec pewnie wiesz... czy jest on skory do spełniania życzeń śmiertelników? Wiesz, jak złota rybka albo dżin? |
Oczywiście, pytam teoretycznie. Nie jestem w sytuacji, która wymaga nadnaturalnej interwencji. |
Dobry bliźniak Simboga: nie licz na to, ten egoistyczny skurczybyk nigdy nie zrobił niczego dla kogokolwiek. Dewey: całe szczęście... pytałem czysto teoretycznie. Ha, ha. |
Lindsey: OMG, patrzcie na tę żałosną kreaturę, siedzi w tej brzydkiej bluzie i je dorsza. Christopher: twoja nienawiść mnie nie dosięga. |
Lindsey: OMG, zakrztusił się! Wujek, biegnij po kamerę! (Biedny Christopher, dlaczego wszyscy go nienawidzą? ;_;) |
Merry: oh god, moja ciężarna eksżona się dosiada, spadam, zanim będzie niezręcznie. Dewey: już jest! |
Dana: no więc, Dewey, propos tego teoretycznego pytania... Dewey: nie chcę o tym rozmawiać. |
A Merry serio uciekł... kradnąc naczynia. XD |
Dewey to jedyny sim, który się kulturalnie pożegnał, nim poszedł. |
Maria: buu! Impreza jak zwykle do bani! Organizacja 0/10! Nipunus: zapraszam za tydzień. |
Myszkin zdrowo się rozwija pod troskliwą opieką dziadka i babci. |
Urodziny Cataliny! Catalina: hurra! Czekałam na starość całe swoje życie! Mogę marudzić, narzekać i martwić się ile tylko zechcę, a nikt nie uzna to za dziwne! |
Pawel: super, wcale nie pisałem się na dodatkowe próchno w rodzinie. Catalina: zaraz, co tu robisz? |
O Simboże, w biodrze mnie coś rwie... |
W krzyżu mnie łupie i mam jakąś wysypkę na brzuchu. |
Starość jest do bani. D: (Przykro mi, Catalino!) |
NIPUNUSIE, dlaczego wybrałeś właśnie to łóżko? |
:D |
Ugh, Brenda, z każdym dniem bardziej promienna. |
Jej jedyny kontakt z synem od czasu jego urodzin polegał na posadzeniu go na nocniku. |
Och, jedna z moich pięciu starych kochanek właśnie umarła! |
Tak mi smutno, ale wiem, co ukoi mój żal. |
Pawel: sexy time? Brenda: co? |
Pawel: hehe, tak, ból całkowicie ukojony. Brenda: ciekawe, czy to zaszkodzi dziecku czy coś. |
I W KOŃCU. |
Och szlag, czemu właśnie teraz, nie zdążyłam nawet wziąć prysznica. |
Pawel: hej, Brenda, masz coś do prania, czy... Brenda: AAAA. |
Uhm, okej... |
Po prostu położę to... |
Tutaj, tak. |
Pawel: i co teraz? Brenda: nie wiem, może panikujmy? |
Pawel: PANIKA!!! Brenda: PANIKA!!! |
Ale Rogożyn urodził się cały i zdrowy. |
Jest złym atletą. O rany. |