czwartek, 4 czerwca 2015

Pokolenie 2.8

Dzięki za komentarz, Nipunusie.
A teraz wszyscy opuszczamy flagę do połowy masztu. Alfredzie
Zadek-Hoppcrafcie - bądź dzielny.
Swoją drogą, ohajtali się. Teraz Maria, jej mąż i dzieci nazywają się
Crasescu-Hoppcraft. :D 



Hewlett: ciasteczko, chcesz ciasteczko? Czemu nie chcesz
ciasteczka. :c
Wołodia: czy panicz sobie ze mnie kpi? Toż to same
węglowodany. 

Mircea umarł. 

Brenda wybrała się po jego zwłoki na cmentarz. To brzmi
trochę creepy.

Lol. Jak to biednie wygląda.
Swoją drogą, tam dalej spoczywa Grażka. Jakoś nie mam
sumienia jej zostawić na miejskim cmentarzu.

Brenda: jak możesz się cieszyć, dziadek właśnie zmarł!
Hewlett: no tak, ale teraz jest w końcu z babcią, tak?
Brenda: ... :<
Hewlett przez pół godziny sprawiał problemy wychowawcze.

Nipunus: Hewlett? Co ty tu jeszcze robisz, dlaczego nie
jesteś w szkole?
Hewlett: co? Argh, wiedziałem, że miałem coś zrobić.

Nie wiem, co to za babka, ale przyszła flirtować z Nipunusem.
._. Ciągle anulowanie tej akcji jej nie zniechęciło. Ulewa też
nie.
Tom Bombadil: dat bitch is taken baby

Catalina: nie zapomnij się podpisać.
Hewlett: co?
Catalina: no wiesz, napisać na dole kartki swoje imię i
nazwisko?
Hewlett: co? Miały być tylko trzy, nie cztery zadania. :<
Catalina: ...

Mimo wszystko Catalina go przytuliła. <3 Hewlett wygląda
tak, jakby nie wierzył w swoje szczęście.

Mistrz rodzinnego grilla zaopatrzony.

Ile dużo ludzi.

As-t-modeusz udaje, że coś przyniósł, a nie chamsko wbił się
na krzywy ryj.

As-t-modeusz: uuu, mamy imprezkę, co sądzisz o organizacji
tego przedsięwzięcia, Mircea?
Epokap: Mircea nie żyje od dwóch dni, głupcze.

As-t-modeusz: och, nie wiem, jak dla mnie za mało gorących
lasek. Chociaż ta za tobą jest całkiem spoko.
Epokap: jeśli nie przestaniesz, postaram się, by twoja
błazenada została surowo ukarana.

As-t-modeusz: uwierz mi, Mircea, jest gorąca tylko z wyglądu,
serce ma zimne jak lód.
Epokap: małżonku...
As-t-modeusz: serio? To kiepsko, moja była super.

Lindsey jest taki podobny do mamy! 

Wow, super, że przyszłaś w tej swojej koktajlowej sukni i
w ogóle...

Uhm, Dewey, po co ci ta parasolka?

Dewey: no wiesz, moja skóra jest bardzo delikatna.
Brenda: co?
Dewey: mama mówi, że taka twarz to błogosławieństwo i nie
powinienem jej narażać na promienie UV.
Brenda: riiiiiiiight.

Catalina: czy to prawda, że zaszłaś w ciążę?
Danita: tak.
Catalina: ale... jesteś pewna że ten młody wilkołak bez pracy
to dobry materiał na ojca?
Danita: yolo.
(Maria będzie babcią :D)

Christopher: *patrząc na Danitę z żalem* Też bym chciał
zajść w ciążę. :c
Kuzynie Christopherze, przykro mi, to nie dwójka, by takie
cuda były możliwe. :c 

Nipunus testuje nowy sprzęt.

Brenda: no to... jak twój nowy ojciec? I nowa siostra?
Dewey: weź mnie nawet nie denerwuj...

Brenda: tak tylko towarzysko zagajam, nie musisz się
denerwować.
Dewey: czy ciocia Dana właśnie zjadła całego hot-doga naraz?
Hewlett: yup.

Wiecie co? Uwielbiam patrzeć, jak cała rodzina szamie. xD

Przysięgam, że przy ognisku przez pewien czas siedzieli
wszyscy nastolatkowie, ale focię udało mi się strzelić, gdy
zostali tam tylko Brenda z Hewlettem.

Hewlett: no więc ja uważam, że obecność jednorożców w
rażąco zły sposób wpływa na lokalną gospodarkę.
Brenda: ...Hewlett...

Catalina i Hewlett mają ciche dni. Nie wiem, o co im chodzi.
Tak do mnie dotarło, że trochę dwuznacznie wyszło z tą imprezą. Rodzinny grill nie został urządzony z powodu śmierci Mircei, od razu zaznaczam. Mircea nie miał pogrzebu. Już nie pamiętam, z jakiego powodu jego pamięć nie została odpowiednio uczczona, ale to na pewno było ważne.

Hewlett: o Boże... to takie... piękne... *chlip*
Brenda: nie wiem, o co ci chodzi.

Hewlett: jak może cię to nie ruszać, to tak piękna historia
miłosna!
Brenda: ta, może.

PRZYSIĘGAM, zabiję tego drania, który płodzi same łyse
dzieci. D:

...trochę niezręcznie wyszło.
Hewlett: nie odzywaj się do mnie.
Daj spokój, nie wszystkie łyse simy są...
Hewlett: daruj sobie.
Hewlett. D:

Z serii: okruchy życia.

A tak wygląda łączka obok... właściwie przez cały czas. Nie
wiem, co w niej jest tak szczególnego, że masa ludzi stoi tam
prawie całą dobę.


Nipunus i Wołodia są BFF. <3

A Hewlett i Amber wznoszą swoją relację na wyższy
poziom. <3

Amber może nie jest najładniejszą simką w grze, ale jakoś ją
lubię.

Nie wiem, czemu, ale ta focia wydawała mi się bardzo
kawaii. 

Wiecie co? Tak sobie myślę, że Catalina jednak jest podobna
do papy. xD

Babcia Deedee nie mogła przegapić urodzin Brendy.

Brenda z okazji urodzin pozwoliła sobie na umiarkowaną
dozę optymizmu.

Ciekawe, co z niej wyrośnie.

Not bad.
Wylosowała cechę "brak poczucia humoru". CO ZA
ZASKOCZENIE.

Szkoda, Bredno, poczucie humoru by ci się przydało, skoro
będziesz pchać ten wózek szczęścia do przodu.

Brenda: co? Przecież to Hewlett miał zostać dziedzicem!
I didn't say that.
Brenda: ale... ale... 

ARGH.

Catalina: pomyśl o tym tak - jeszcze jakieś 50 lat i emerytura!
Brenda: to mi wcale nie pomaga.

Hewlett jest super. Ale jednocześnie jest zbyt podobny do Cataliny, a ja chcę, by geny Nipunusa przeszły na następne pokolenie. :c 
Tak jeszcze dodam nieśmiało - żyję i mam się dobrze, nie musicie się o mnie martwić. Sporo z Was pisało do mnie na GG. Przepraszam, że nie zawsze odpisuję, ostatnio wchodzę tam bardzo rzadko. Niemniej dziękuję za troskę!