 |
What, co tam robi Nipunus? |
 |
Zły timing, koleś. Pospiesznie oddalił się, nie wiedząc, co myśleć o nowym znajomym córki. |
 |
Brenda stwierdziła... |
 |
...że całkiem go lubi. |
Randka zakończona sukcesem. ( ͡͡ ° ͜ ʖ ͡ °)
 |
Nipunus: wychodziłaś, Brendo? Brenda: uhm, tak? |
 |
Zanim przejdziemy z powrotem do Nipa i Brendy, chcę Wam pokazać, jak wygląda kanapa, odkąd wprowadził się tu
Wołodia.
Hewlett: czuję rodzinną dramę, powinienem się wtrącić?
Nie, Hewlett, nie. |
 |
Swoją drogą, Tom Bombadil również nosi wojenne blizny. |
 |
Nipunus: wiesz, zawsze uważałem, że szczerość to podstawa każdej relacji.
Brenda: o co ci chodzi? |
 |
Nipunus: no wiesz, jeśli ktoś szczególny pojawiłby się w twoim życiu, chętnie bym go poznał.
Brenda: ugh, dobrze. Zaproszę go na święta, może być?
Nipunus: jestem usatysfakcjonowany. |
 |
Brenda: och, piesku, myliłam się. Jest mądry i słodki i... Wołodia: ojej, panienka chyba straciła umiejętność
obiektywnego myślenia. |
 |
Urodziny Hewletta! (Będę za nim tęsknić :c) |
 |
Cała rodzina hucznie świętuje wejście tego uroczego acz średnio rozgarniętego półkosmity w wiek dorosły. |
 |
Rozbraja mnie Nipunus w tle, który najwyraźniej sobie uświadomił, że wszystkie jego dzieci są już dorosłe. xD |
 |
I jak, Hewlett, jakieś plany? Hewlett: tak. Wiem, co powinienem zrobić. |
 |
Mam wrażenie, że kończy się pewien etap mojego życia, |
 |
Cześć, Amber, to ja, Hewlett. |
 |
Jestem dorosły, możemy się miziać! |
 |
I przyjechała. :D |
 |
Hewlett: uhm, to twoje dziecko? Amber: nie, to syn Dobrego Bliźniaka Sim-Boga i mojej
ciotki, Sophie. |
 |
Amber: ale może sobie zrobimy kiedyś własne? Hewlett: jasne! |
 |
I wyprowadzili się. : (
|
 |
WHAT WHAT WHAT WHAT. Vance, mój synu, dlaczego? |
 |
Wstyd przyznać, ale do tej pory nie zdarzyło mi się obczaić moich sim-dzieci. Oto Vance. Vance, mam ci jedno do
powiedzenia. To TY jesteś niezłym ciachem. |
 |
Vance: kssss, ojcze, twoja niesubordynacja zaczyna mnie irytować.
As-t-modeusz: za co?
Zapowiadają się krwawe rządy nowego Simboga... |
I w końcu nadeszły święta.
 |
Kuzyn Lindsey nie wygląda na szczęśliwego. Pytanie konkursowe - umiera z tęsknoty za Vancem, czy może ma
serdecznie dosyć jego apodyktycznej natury? |
 |
Kuzyn Dewey też coś nie w sosie, ale na odkrycie przyczyny jego podłego humoru przyjdzie wam długo czekać. |
 |
Kuzyn Christopher natomiast uważa, że wszystko jest bardzo spoko. |
 |
O Simboże, jaka smętna impra. |
 |
Merry jest znowu niepoprawnie uroczy, idź z tym radosnym uśmiechem, psujesz klimat impry. |
 |
Och, a od swojego chłopaka dostałam... lampę w kształcie kotka. To takie... oryginalne. Ha, ha. |
 |
Catalina: Lindsey, dlaczego nie usiądziesz? Lindsey: nie zbrukam swojego prawie boskiego ciała, siadając
na tej kanapie. |
 |
Spóźniony o dwie godziny, przybył w końcu Hewlett. Nipunus: nie wiesz, gdzie jest Brenda?
Hewlett: skoczę jej poszukać. |
 |
Brenda tymczasem oddawała się radosnemu flirtowaniu z bojfrendem. |
 |
CO TO ZA KOLEŚ. |
 |
Nipunus: chłopcze, mam nadzieję, że ciasto cytrynowe ci odpowiada jako przekąska.
Merry: ciasto cytrynowe i ja od dawna tworzymy zgraną
parę, sir. |
 |
Brenda: to widelczyk to ryby, Merry. Merry: cóż, dobrze się sprawdza przy jedzeniu ciasta.
Hewlett: ktoś tu nie odebrał dobrego wychowania.
Merry: dlaczego siedzisz w fartuszku?
Hewlett: to nie TWOJA sprawa. |
 |
Catalina: hej, chciałabym poznać przyszłego zięcia! Sorki, nie wiem, jak cię uwolnić. |
 |
Catalina: żartujesz sobie? Omija mnie cała zabawa! Chilluj, później cię zresetuję. |
 |
Ale... ale... okej. |
 |
Swoją drogą, moi rodzice wieczorem wybywają z domu. |
 |
Wowowow. |
 |
I NAGLE WSZEDŁ TEN KOLEŚ. |
 |
A ty to kto? |
 |
Nazywam się Leon, przyszedłem po kawałek ciasta. |
 |
Mogę? :) (TAK LEON, MOŻESZ ;___;) |
 |
I gdy wszyscy sobie poszli... |
 |
Yeah, super, niunia, dziadzio jest z ciebie dumny! |