czwartek, 30 lipca 2015

Pokolenie 3.0

Ok, Catalina jest już w wieku mocno średnim, co wcale nie
przeszkadza jej zachowywać nienormalnie dobrej sylwetki.









Brenda, która właśnie rozpoczęła karierę sportową (hyhy) nie
dotrzymuje matce kroku.

Paranormal activity.
Duch Felgi prześladuje tylko Wołodię, nie mam pojęcia,
czemu.

Wtf, dzieciaku, dlaczego wybrałeś właśnie ten kostium?

Catalina: myślisz, że jesteś zabawny, gnojku?
Dzieciak: raczej IRONICZNY.

Hej, Amber! Tata robi grilla i pomyślałem, że może
przyjdziesz i się pomiziamy, czy coś... co? Jesteś już dorosła
i to by było nielegalne? O-okej, rozumiem, to do zobaczenia...

Muszę znaleźć jakiś sposób, by szybko dorosnąć!

Tym razem na grilla...

...nie przyszedł nikt.

Spójrzcie na jego twarz. :(

Hewlett: wow, to trochę frajerskie ze strony naszego taty, nie?
Brenda: ciekawe, jak tłoczna byłaby imprezka urządzona
przez ciebie.
(Podpowiedź: przyszłaby pewnie tylko Amber. Hewlett nie
ma przyjaciół. :c)

Brendę naszła znów niezrozumiała potrzeba marudzenia.
Brenda: przecież ja nienawidzę sportu. Ćwiczyłam tylko po
to, by zrzucić mój nastoletni bebech, nie zamierzałam spędzic
życia na robieniu przysiadów.

...niestety, nikt nie podzielał jej zerowego entuzjazmu.
Brenda: o co chodzi? Dlaczego nagle czuję się taka
wyalienowana? Zawsze dobrze dogadywałam się z tatą, ale
im dłużej o nim myślę, tym bardziej dociera do mnie, jak
bardzo nie rozumie, na czym polega życie. 

...a mama? Miała trudne dzieciństwo, fakt, ale czy to
usprawiedliwia jej ciągłe wybuchy histerii? Nie mogę z nią
porozmawiać od serca, bo z każdego problemu robi
niemożliwą do pokonania przeszkodę.

Weltschmerz natchnął Brendę do założenia profilu na serwisie
randkowym i wkrótce odezwało się do niej dwóch
młodzieńców...
Tymczasem ja sobie korzystam z tego, że nasza pracująca villainka ma wolne, a pranie zrobił Hewlett, w związku z czym Nipunus również ma wolne i pozwalam im spędzić trochę czasu razem.

Nipunus: wiesz, powinienem ci chyba podziękować.
Catalina: mi? za co?

Nipunus: nie myślałem nigdy, że będę mógł doświadczyć
takiego życia. Na naszej planecie nie znamy pojęcia "rodzina".
Po prostu pełniłbym swoje obowiązki aż do zgonu i dopóki
ciebie nie poznałem, nie myślałem, jak puste i bezwartościowe
jest moje przeznaczenie.
Catalina: Nip...

Catalina: dlaczego za każdym razem, gdy wspominasz o
swojej rodzinnej planecie, tak bardzo chce mi się płakać?
Nipunus: och, ja...

Deedee: siemka, dzieciaki.
Catalina: och... dobry wieczór, mamo.
Deedee: co wy tam gruchacie, gołąbeczki? Będzie bara-bara?

Catalina: zignoruj ją, w końcu się znudzi.
Deedee: o rany, beznadziejna z was para. Zero chemii!

Catalina: nawet nie patrz w jej stronę, dasz jej tylko
satysfakcję.
Deedee: Simboże, nie wierzę, że wydałam na świat taką
kłodę! Bardziej się napaliłam czytając fanfiki do Muminków
niż patrząc na waszą dwójkę!

Catalina: DO LICHA, MAMO, O CO CI CHODZI?
Nipunus: przyznaję, że też jestem skonfundowany...
Deedee: och, do ciebie nic nie mam, skarbie. Właściwie,
zawsze wydawało mi się, że masz niezły potencjał. Raz
nawet mi się śniłeś, byłeś ubrany damskie stringi i...

Catalina: MAMO, NIE!
Deedee: ...i przyniosłeś ze sobą trójkę chomików syryjskich...
Nie było bara-bara. D:

Hewlett: ależ się uświniłeś...
Wołodia: słucham?

Wypraszam sobie. To nie moja wina, że Jaśnie Państwo
zaniedbują moją higienę.

Po przebiegnięciu iluś tam kilometrów sim może zdobyć
nieco więcej dnia do przeżycia. Nipunus, run for your life!
A Brenda randkuje. Kawaler numer 1!

Najpierw Brenda poznała jego mamę.
Brenda: uch, ktoś tu cierpi na kompleks Edypa?
(serio, koleś musiał się długo naszukać laski o nietypowej
barwie skóry...)

Syn Ignacego: witam.
Brenda: uhm, cześć. Wpadłam o złej porze? Dalej jesteś w
piżamie.

Syn Ignacego: nie, nie, jest świetnie.
Brenda: ...myślałam, że skoczymy na miasto, albo...
Syn Ignacego: bardzo mi przykro, ale nie wychodzę nigdzie bez
mamusi, a strasznie ją dziś boli głowa.
Brenda: ...no tak.
Kawaler numer 2!

Brenda: I can handle this.
(okej, to sim stworzony przeze mnie. Zasady teoretycznie
zabraniają wprowadzania ich do rodziny, ALE Brenda musi
mieć za partnera sima, który ma z nią albo jedną cechę
wspólną, albo jedną cechę antagonistyczną do posiadanej
przez nią cechy. Tak się składa, że te warunki spełniają
tylko dwaj wolni simowie i jednym z nich jest ten frajer.)

(o dziwo, zaraz sobie przypadli do gustu...)
Merry: o rany, totalnie bym z tobą...
Brenda: ja wiem, ja też!

Merry: ...zagrał w berka!
Brenda: zaraz, co?

I zagrali. xD
Brenda: huff, puff...

Co ja robię, to strasznie dziecinne!

Brenda: no to... Merry, tak? Pracujesz jako pielęgniarz, tak?
Merry: no, tymczasowo.

Brenda: tymczasowo?
Merry: no wiesz, nie nadaję się do ratowania życia ludziom.
Chciałem po prostu dostać ten super strój.

:)

Brenda: ...tak. To bardzo interesujące. Tak.
Merry: co nie? Ciekawe, z czego je robią, tak łatwo się je
pierze, ale są całkiem wygodne!

Brenda: ja może już pójdę. Jest późno i...
Merry: zaraz, już?

W swoich zainteresowaniach umieściłaś "fizykę kwantową",
myślałem, że może pogadamy o krytyce Smolina na temat
teorii strun, czy coś...

..........nie potrafię cię rozgryźć, Merry.
Randka wypadła raczej średnio, głównie ze względu na powiewającą w powietrzu konsternację. Brenda postanowiła wrócić do domu i podzielić się refleksjami z jedyną rozumną istotą w domu.

Brenda: Co ja mam zrobić, piesku? Z jednej strony nie chcę
kończyć tej znajomości, ale z drugiej szukam partnera, nie
dziecka do niańczenia.
Wołodia: w rzeczy samej, afekt panienki jest dość
niefortunny.

Dewey, masz może czas, żeby wpaść i porozmawiać, chcia...

...co to znaczy zadzwoń za 23 godziny?!
Nie mam pojęcia, co robi Dewey, ale nie da się go nigdzie zaprosić. D:

Brenda postanowiła zatem oczyścić swój umysł...

...włamując się na stronę Pentagonu.

Doszło do drugiej randki! :D
Brenda: tu jesteś... panie "noszę głupią, kolorową bluzę i
zachowuję się jak nastolatek"!

Merry: uch, co to jest?
Brenda: nie ruszaj się, muszę coś pilnie sprawdzić.

368 punktów IQ?! Żartujesz sobie? Czy to w ogóle jest
możliwe?!

Merry: ...ee, tak, pod warunkiem, że się pije dużo mleka
w dzieciństwie?
Brenda: co? Przecież to nie ma sensu.

Brenda: ach, to był żart.
Merry: no.
Brenda: całkiem zabawny.
Merry: dzięki.

Wiesz, Brendo...

Masz bardzo ładny uśmiech, więc postaram się mieć
dla ciebie zawsze jakiś żart w zanadrzu.

Pomimo wszelkich starań nie udało mi się zredagować tego postu wcześniej, sorki. D: 
Na gieranie czasu już nie mam prawie wcale, ale mam sporo materiału na następne odcinki, więc bez obaw, pojawią się w końcu (i zapewne krócej trzeba będzie na nie czekać!).