poniedziałek, 7 grudnia 2015

Pokolenie 4.1

Na posesję wtargnął nam nagle Keith w stroju wysoce
nieadekwatnym do pogody.

Rogożyn: cześć, mój brat właśnie się żeni, ale tak szczerze,
to nie mam ochoty tego oglądać.
Keith: totalnie, małżeństwo to i tak wytwór patriarchalnej,
heteronormatywnej kultury.

Rogożyn: a pójdziesz ze mną na studniówkę?
Keith: ...ok.

Świetnie, to zostało nam tylko pokrojenie tortu... coś nie tak,
Elise?

Elise: zastanawiam się, jaki jest sens kupowania tortu
weselnego, skoro nie możemy go zjeść?
Myszkin: ...nie wiem.
Czymże byłoby simwesele bez bugów?

Nie... mogę... przestać... klaskać... pomocy...
Biedak stał tak do rana.

No już tak na mnie nie patrz, wiem, że wolałbyś tort, co
ja ci zrobię?

Czy to nie cudowne? Nasza noc poślubna i w ogóle...

Dobra, napaleńcu, wiem, o co ci chodzi, nie musisz owijać
w bawełnę.

Myszkin: uwielbiam twoją bezpośredniość.
Elise: no.

:D

Fun fact, ponieważ kosmiczne geny Myszkina sprawiają, że
nie ma potrzeby snu, jedyną okazją, przy której można go
uświadczyć w piżamie, jest...

...po bara-bara.
Myszkin: czuję przypływ inspiracji.

Elise nie może powiedzieć tego samego.
Elise: bbleergh.

Więcej blergh!

Kurczę słabo, a w internetach pisali, że przy pierwszym razie
nie zachodzi się w ciążę.
Merry, zazwyczaj cieszę się z twoich odwiedzin, ale nie
przychodź tutaj w takim stanie.

No co, no? 

Jermaine ma urodziny!

Ouiii!

O BORZE SZUMIĄCY, CO?!

Uff, już jest okej.

Wow, nasz koń jest teraz taki duży, powinniśmy sprzątnąć te
krzesła, by zrobić mu więcej miejsca do biegania.

Wysadźmy krzesła!

W trosce o pełen brzuszek Jermaine'a Rogożyn zabrał się za
przerzucanie siana.

...dlaczego ja to muszę robić?

Dobra, koniu... muszę ci coś powiedzieć.

Nie mów nikomu, ale tęsknie za naszą kotką, Pollyanną. ;_;

<3

Catalina zawiera nowe znajomości.
Zombie: och, Catalino... czuję, że połączy nas bardzo
zaŻYŁA relacja. 

Hej, wracaj, to był tylko taki żart. :c

Rogożyn: naprawdę będziemy to oglądać?
Elise: leci też program o robotyce na Discovery Channel, ale
nie wiem, czy to będzie dla ciebie proste w odbiorze.

Rogożyn: i co, braki w edukacji będzie mi teraz wytykać
przegenialna dwudziestopięciolatka, która za legitną metodę
antykoncepcji uznaje postawieniu na szafce nocnej słonika
na szczęście?
Elise: ...ten słonik mi się po prostu podobał, okej?

Elise: hej, jesteśmy już na tym poziome rodzinnych relacji,
gdzie możemy sobie swobodnie dogryzać?
Rogożyn: ...nie o to mi...
Elise: no to może z tej okazji upiekę jakieś ciasto czy coś?

Głos z telewizji 1: pocałuj mnie, Feliciano! Pocałuj mnie tak
mocno, bym zapadła się w czarną otchłań nieświadomości...
Głos z telewizji 2: och, Julio...
Elise: ...ech.
Rogożyn: ...co?

Głos z telewizji 2: moja słodka Julio... przejrzałem twoją
grę. Dobrze wiem, że jesteś jednym z androidów doktora
Dunkelherda!
Elise: nie tego się spodziewałam.
Rogożyn: ta, zaskakujące.

Głos z telewizji 1: ...zgadza się, Feliciano. Ale to nie zmienia
moich uczuć do ciebie, przysięgam.
Głos z telewizji 2: nie znasz czegoś takiego jak "uczucie",
Julio.
Głos z telewizji 1: też tak myślałam, aż do czasów, ale...
zakochałam się w tobie. I udowodnię ci to. Wykradnę dla
ciebie... moduł sterowniczy Dunkelherda.
Głos z telewizji 2: nie wierzę ci!
Rogożyn: głupi, nie widzisz, że mówi prawdę?!
Elise: pffft.

Myszkin: wow, jest już całkiem duży.
Elise: bo urodzi się wielkie dziecko.

Elise: gigantyczny, tłusty bobas.
Myszkin: i tak będziemy go kochać.

Myszkin najwyraźniej uznał, że w domu mamy za mało
gnomów, bo stworzył to cudo.

Nipunus: wnuczę, nie jesteś zbyt dobry...
Rogożyn: co?!

Nipunus: *znika tajemniczo*
Rogożyn: co to było?

Nie jestem... dobry?

I kogo to obchodzi? Co to w ogóle za kryterium oceniania
ludzi (i kosmitów)? Jestem silny. To się nie liczy?

Zresztą, kto w ogóle jest dobry? Moja matka, która rzuciła
tego frajera swojego eks-eksmęża zaraz po wyprowadzce
stąd i ohajtała się z bratem mojego ojca? 

Dziadek dla wszystkich był uprzejmy, ale co to zmieniło?
Umarł jak każdy i niedługo wszyscy o nim zapomną.

Któryś z duchów ciągle buduje igloo, gdy nie patrzę... Deedee,
wiem, że to ty!

Rogożyn: hej, Jermaine... może to głupie, ale wydaje mi się,
że jest w tobie jakaś mądrość, a ja mam głowę pełną
wątpliwości.
Jermaine: wskakuj.
Rogożyn: co?
Jermaine: wskakuj.
Rogożyn: ...okej.

Tylko jak by tu...

Weź się przechyl!

Może tak... nie, tak nie.

Już prawie, już prawie...

No dobra, i co teraz?

Jermaine: wyruszamy w symboliczną podróż wgłąb twojej
duszy... a potem może zjem trochę siana.
Rogożyn: co, nie! Zawracaj!
Pięć godzin później...

Jermaine: rozumiesz już?
Rogożyn: tak... myślę, że tak.

Rogożyn: dzięki, przyjacielu.
Jermaine: nie ma sprawy.

Rogożyn: a teraz, jeśli pozwolisz... muszę przemyśleć
kilka spraw.
Jermaine: jasne.

Tymczasem mamy w domu sytuację awaryjną!

Uch, ach... gdzie mój mąż?

Przysięgam, bracie, jeśli nie nauczysz się spłukiwać
toalety...

...zamorduję cię. D:

Jeej, pełnoletność!

Jermaine, weź mi tułowie z twarzy.

No i luz.

Wyglądam jak  mój ojciec, prawda?

Bardzo, plus wylosowałeś właśnie zrzędliwość.
Rogożyn: co?

Kogo nazywasz zrzędliwym? Jakie masz w ogóle do tego
prawo, co? W ogóle się nami nie interesujesz, zsyłasz nam
jakieś życiowe niedorzeczne questy i nabijasz się, gdy nam
nie wychodzi, co z ciebie za Simbóg?

...no dobra, może mam małe skłonności do marudzenia, ale
to tylko dlatego, że stwarzasz nam okrutny świat do życia.

Okej. Okej. Jest źle, ale tragedii nie ma.

Cześć Elizka, co robisz?

Elise: wziuuum!
Rogożyn: ...okej, to może ja sobie pójdę.
Oto Salwador! Wylosował cechę "dobry" i jeszcze tam jakąś... później sprawdzę. 
Jeśli zobaczycie tę wiadomość, to znaczy, że z moimi zaburzeniami pamięci
jest coraz gorzej i zapomniało mi się to uzupełnić. : (

...

...

...

...

To jeszcze nie koniec!

Wziuuuum!
(Oto Anzelmo, dobry, nie cierpi sztuki.)
...

Elise nagle wyszła z Anzelmo, położyła go na trawie,
i...
...

Wziuum!
(Dionysus - wirtuoz z dużą skłonnością do nadmiernej
ekscytacji. :D)