Na posesję wtargnął nam nagle Keith w stroju wysoce nieadekwatnym do pogody. |
Rogożyn: cześć, mój brat właśnie się żeni, ale tak szczerze, to nie mam ochoty tego oglądać. Keith: totalnie, małżeństwo to i tak wytwór patriarchalnej, heteronormatywnej kultury. |
Rogożyn: a pójdziesz ze mną na studniówkę? Keith: ...ok. |
Świetnie, to zostało nam tylko pokrojenie tortu... coś nie tak, Elise? |
Elise: zastanawiam się, jaki jest sens kupowania tortu weselnego, skoro nie możemy go zjeść? Myszkin: ...nie wiem. |
Czymże byłoby simwesele bez bugów?
Nie... mogę... przestać... klaskać... pomocy... |
Biedak stał tak do rana.
No już tak na mnie nie patrz, wiem, że wolałbyś tort, co ja ci zrobię? |
Czy to nie cudowne? Nasza noc poślubna i w ogóle... |
Dobra, napaleńcu, wiem, o co ci chodzi, nie musisz owijać w bawełnę. |
Myszkin: uwielbiam twoją bezpośredniość. Elise: no. |
:D |
Fun fact, ponieważ kosmiczne geny Myszkina sprawiają, że nie ma potrzeby snu, jedyną okazją, przy której można go uświadczyć w piżamie, jest... |
...po bara-bara. Myszkin: czuję przypływ inspiracji. |
Elise nie może powiedzieć tego samego. Elise: bbleergh. |
Więcej blergh! |
Kurczę słabo, a w internetach pisali, że przy pierwszym razie nie zachodzi się w ciążę. |
Merry, zazwyczaj cieszę się z twoich odwiedzin, ale nie przychodź tutaj w takim stanie. |
No co, no? |
Jermaine ma urodziny! |
Ouiii! |
O BORZE SZUMIĄCY, CO?! |
Uff, już jest okej. |
Wow, nasz koń jest teraz taki duży, powinniśmy sprzątnąć te krzesła, by zrobić mu więcej miejsca do biegania. |
Wysadźmy krzesła! |
W trosce o pełen brzuszek Jermaine'a Rogożyn zabrał się za przerzucanie siana. |
...dlaczego ja to muszę robić? |
Dobra, koniu... muszę ci coś powiedzieć. |
Nie mów nikomu, ale tęsknie za naszą kotką, Pollyanną. ;_; |
<3 |
Catalina zawiera nowe znajomości. Zombie: och, Catalino... czuję, że połączy nas bardzo zaŻYŁA relacja. |
Hej, wracaj, to był tylko taki żart. :c |
Rogożyn: naprawdę będziemy to oglądać? Elise: leci też program o robotyce na Discovery Channel, ale nie wiem, czy to będzie dla ciebie proste w odbiorze. |
Elise: hej, jesteśmy już na tym poziome rodzinnych relacji, gdzie możemy sobie swobodnie dogryzać? Rogożyn: ...nie o to mi... Elise: no to może z tej okazji upiekę jakieś ciasto czy coś? |
Głos z telewizji 1: pocałuj mnie, Feliciano! Pocałuj mnie tak mocno, bym zapadła się w czarną otchłań nieświadomości... Głos z telewizji 2: och, Julio... Elise: ...ech. Rogożyn: ...co? |
Głos z telewizji 2: moja słodka Julio... przejrzałem twoją grę. Dobrze wiem, że jesteś jednym z androidów doktora Dunkelherda! Elise: nie tego się spodziewałam. Rogożyn: ta, zaskakujące. |
Myszkin: wow, jest już całkiem duży. Elise: bo urodzi się wielkie dziecko. |
Elise: gigantyczny, tłusty bobas. Myszkin: i tak będziemy go kochać. |
Myszkin najwyraźniej uznał, że w domu mamy za mało gnomów, bo stworzył to cudo. |
Nipunus: wnuczę, nie jesteś zbyt dobry... Rogożyn: co?! |
Nipunus: *znika tajemniczo* Rogożyn: co to było? |
Nie jestem... dobry? |
I kogo to obchodzi? Co to w ogóle za kryterium oceniania ludzi (i kosmitów)? Jestem silny. To się nie liczy? |
Zresztą, kto w ogóle jest dobry? Moja matka, która rzuciła tego frajera swojego eks-eksmęża zaraz po wyprowadzce stąd i ohajtała się z bratem mojego ojca? |
Dziadek dla wszystkich był uprzejmy, ale co to zmieniło? Umarł jak każdy i niedługo wszyscy o nim zapomną. |
Któryś z duchów ciągle buduje igloo, gdy nie patrzę... Deedee, wiem, że to ty! |
Rogożyn: hej, Jermaine... może to głupie, ale wydaje mi się, że jest w tobie jakaś mądrość, a ja mam głowę pełną wątpliwości. Jermaine: wskakuj. Rogożyn: co? |
Jermaine: wskakuj. Rogożyn: ...okej. |
Tylko jak by tu... |
Weź się przechyl! |
Może tak... nie, tak nie. |
Już prawie, już prawie... |
No dobra, i co teraz? |
Jermaine: wyruszamy w symboliczną podróż wgłąb twojej duszy... a potem może zjem trochę siana. Rogożyn: co, nie! Zawracaj! |
Pięć godzin później...
Jermaine: rozumiesz już? Rogożyn: tak... myślę, że tak. |
Rogożyn: dzięki, przyjacielu. Jermaine: nie ma sprawy. |
Rogożyn: a teraz, jeśli pozwolisz... muszę przemyśleć kilka spraw. Jermaine: jasne. |
Tymczasem mamy w domu sytuację awaryjną! |
Uch, ach... gdzie mój mąż? |
Przysięgam, bracie, jeśli nie nauczysz się spłukiwać toalety... |
...zamorduję cię. D: |
Jeej, pełnoletność! |
Jermaine, weź mi tułowie z twarzy. |
No i luz. |
Wyglądam jak mój ojciec, prawda? |
Bardzo, plus wylosowałeś właśnie zrzędliwość. Rogożyn: co? |
...no dobra, może mam małe skłonności do marudzenia, ale to tylko dlatego, że stwarzasz nam okrutny świat do życia. |
Okej. Okej. Jest źle, ale tragedii nie ma. |
Cześć Elizka, co robisz? |
Elise: wziuuum! Rogożyn: ...okej, to może ja sobie pójdę. |
Oto Salwador! Wylosował cechę "dobry" i jeszcze tam jakąś... później sprawdzę.
Jeśli zobaczycie tę wiadomość, to znaczy, że z moimi zaburzeniami pamięci
jest coraz gorzej i zapomniało mi się to uzupełnić. : (
...
...
...
...
To jeszcze nie koniec!
Wziuuuum! (Oto Anzelmo, dobry, nie cierpi sztuki.) |
...
Elise nagle wyszła z Anzelmo, położyła go na trawie, i... |
...
Wziuum! (Dionysus - wirtuoz z dużą skłonnością do nadmiernej ekscytacji. :D) |