|
Dana kontynuuję próbę znalezienia miłości swojego życia.
Z Waylonem (chyba tak ma na imię ten młodzian) nawet
trochę pobyła, zanim się rozstali. |
|
Hewlett za to dokonał strasznego odkrycia. |
|
NAWET WALENIE PIANKOWYM MŁOTKIEM
ŚWISTAKÓW MNIE PRZERASTA! |
|
Dana: no chodź tu, słodziaku.
Pan z całuśnej budki: zamknij oczy i myśl o Anglii...
(rany, o co mu chodzi, przecież Dana nie jest jakaś
odpychająca...) |
|
Dana go całkiem zassała. D: |
|
NIE...MOGĘ...ODDYCHAĆ. |
|
ALBO MI DOPŁACISZ ZA TEN NAJGORSZY
POCAŁUNEK ŻYCIA, ALBO ZAKOŃCZYMY TO W
SĄDZIE. |
|
Tymczasem Hewlett i Brenda biorą udział w dwuosobowym
konkursie na najbardziej lamerski taniec (i trochę
podśmiewują się z miłosnych podbojów ciotki). |
|
Uuu, wiecie, kto to jest? Pawel (tak, Pawel, nie Paweł...),
chłopiec, z którym Brenda spontanicznie zaczęła tańcować
na swojej studniówce. |
|
No dobra, Brenda, uwiedź go tak, że się nie pozbiera... |
|
Hej, Pawel, a może byśmy tak kiedyś gdzieś razem
wyskoczyli, może do... |
|
Uhm, nie. Jakby ci to powiedzieć, od dawna pracuję nad
swoją reputacją i umawianie się z tobą byłoby takie jakby...
ŻENUA. No bo wiesz, jesteś taka jakaś zielona, a od premiery
Wicked minęło zbyt wiele czasu, by mnie to kręciło. |
|
Brenda: ale... na studniówce... zaprosiłeś mnie do tańca!
Pawel: no wiesz, to był tylko zakład. |
I poszedł sobie... :c
Poważnie, z Brendą miał bardzo dobre relacje, miał też dobry nastrój i wszystkie potrzeby na wysokim poziomie, był singlem, a mimo wszystko odrzucał każdą romantyczną interakcję od Brendy... widocznie naprawdę chodziło o to, że jest zielona.
|
Biedna Brenda. |
|
Brenda: Hewlett, jestem nieszczęśliwa.
Hewlett: a mogłabyś sprecyzować, bo to nie jest dla mnie nic
nowego? |
|
Ja... |
|
Brenda: OMG, HEWLETT, ON MNIE WCALE NIE KOCHA
A JA MU ODDAŁAM SERCE I TERAZ CIERPIĘ.
Hewlett: daj spokój, ten frajer i tak na ciebie nie zasługiwał.
Lepiej trzymaj serce dla jakiegoś lepszego frajera. |
|
Brenda: *sniff sniff* naprawdę myślisz, że ktoś lepszy mnie
pokocha?
Hewlett: jasne. |
|
I zadekowali się w tym domku do końca wieczora.
Niezielonym wstęp wzbroniony! |
|
Więcej sexy zombie! |
|
Sorki, zombie, to twój pechowy dzień. Brenda jest smutna
i nic jej nie powstrzyma przed biodrenowaniem obcych
nawiedzających jej ogródek. |
|
Rany, Catalino, czemuś zmieniła ciuchy, byłaś kiedyś taka
śliczna. :c |
|
Ten pan nie mieszka w sąsiedztwie. Przez godzinę stał w
miejscu, patrząc na bawiącego się z Felgą Hewletta. |
|
Na pewno da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. |
|
Kolejny remont!
(Sorki za brzydki wystrój, nie umiem robić ładnych wnętrz.
I zewnętrz.)
Jeden pokój jest pusty, bo nie mamy kasy nie mam pomysłu,
co tam wrzucić. D: |
|
Nieee! Oto czym skutkuje zapomnienie o zamknięciu furtki
w księżycową noc. Jakiś zombie pożera owoc żywota twojego
teścia. D: |
|
:) |
|
Hewlett: hm... jak na moje oko, starczy ci jajek na dwie
porcje gofrów. Azaliż się mylę? Myślę, że się nie mylę.
Brenda: po prostu powiedz, że też chcesz gofra. |
|
CHCĘ!!! |
|
PRZESTAŃCIE. ;_; IDŹCIE SOBIE! |
|
Nipunus: uhm... chciałbym... wziąć prysznic?
Deedee: a czy ja ci bronię, słońce? |
|
Ten zombie jest spoko. Nie próbuje niszczyć mi upraw. D: |
|
Och, przystępujesz może do osławionego ataku zombie? |
|
Nie mogę się doczekać! Słyszałem, że to przeżycie wyzwala
w ludziach ogromne dawki adrenaliny! |
|
Ugh... lepiej nie. |
|
POWAŻNIE? Przecież już jesteś z powrotem człowiekiem,
jaki masz teraz powód, by jeść to drzewo? Zresztą, nieważne,
po prostu idź sobie stąd! |
|
Lubię robić fotki czytającej Catalinie. |
|
Spoko zombie właśnie przestał być spoko. D: |
|
Podczas ostatniego remontu nabyliśmy wannę, co oznacza,
że możemy wykąpać pieski! |
|
Hewlett wyrósł na dobrego młodzieńca. Jestem z niego dumna. |
|
Zaraz. Jestem z niego dumna. Jestem z siebie dumna! Klątwa
złej matki przełamana! |
Wylosowała pragnienie, by zaprzyjaźnić się z Hewlettem. *ociera łzę wzruszenia*
|
...dlaczego mi to robisz? :c |
A teraz zapraszam na krótką scenkę rodzajową pt. Niezręczne Rodzinne Momenty.
|
No to... synu... umyłeś dzisiaj zęby? |
|
Hewlett tylko wyszczerzył zęby w odpowiedzi. XD |
|
Uch, widzę, że są czyste... to... gotowanie! Interesujesz się
gotowaniem, prawda? |
|
Uśmiechnął się i pokiwał głową. XD
Catalina: to będzie trudniejsze niż myślałam. |
|
Czego ona może chcieć? Dlaczego tak rozpaczliwie próbuje
zawrzeć ze mną głębsze porozumienie? |
Nie martwcie się, po jakimś czasie się rozkręcili.
|
Hewlett: ...i w dużym skrócie to są moje główne zarzuty co do
naszego systemu sądownictwa.
Catalina: mam DOKŁADNIE takie samo zdanie! |
|
Zaraz, Hewlett... jak ci się udawało przez te wszystkie lata
ukrywać intelekt? |
|
Brenda, o co chodzi? |
|
Hejeczka, ktoś się za mną stęsknił? |
|
NIKT SIĘ ZA TOBĄ NIE STĘSKNIŁ, PRZESTAŃ
KRAŚĆ MI PSY! D: |
|
Och, Felgo. |
|
Żegnaj. |
|
Zbiorowa histeria.
Wszyscy: FELGO!
Brenda: muszę siusiu! |
|
A tak poza tym, coś bym przekąsiła. |
|
Tato, czy moje życie ma jeszcze sens? |
|
Tylko Felga.. mnie potrafiła zrozumieć. |
|
Brenda postanowiła wypocić z siebie ból. |
|
Hewlett: czy ja dobrze robię to ćwiczenie?
Brenda: omg, Hewlett, to najprostsza rzecz pod słońcem,
nie możesz tego robić źle. |
|
W końcu Nipunus i Catalina mają okazję do spędzenia czasu
razem. <3 |
|
Nipunus: och, spójrz, widać Sixam, moją rodzinną planetę.
Catalina: musi być tam pięknie! |
|
Nipunus: nie do końca... skażanie atmosfery osiągnęło stan
krytyczny. Uprzywilejowane warstwy społeczne żyją w
sztucznie wykreowanych, wolnych od toksyn, odizolowanych
ekosystemach, podczas gdy reszta społeczeństwa narażona
jest na zanieczyszczenia.
Catalina: a ty...?
Nipunus: większość życia spędziłem na stacji kosmicznej.
Sixam odwiedziłem tylko kilka razy.
Catalina: ...
|
|
Wtf, Nipunus, czemu włazisz do łazienki, gdy twój syn bierze
prysznic?
Nipunus: przyszedłem podzielić się z tobą moim żalem po
utracie ukochanej pupilki. |
|
Czy to na pewno dobra reakcja, Hewlett? |
|
Hewlett: FELGO, BEZ CIEBIE NIC NIE BĘDZIE TAKIE
SAMO!
Nipunus: Felgo. ;_; |
Okej, z powiadomień wynikało, że Mircea przygruchał sobie jakąś panienkę. Catalina próbowała go zaprosić, ale prosił, by zadzwonić do niego za 23 godziny <_< więc sprytna Catalina wymyśliła, że urządzi imprezę. Jednoosobową.
|
HEJKA PANIENKI, JUŻ JESTEM I... cholera. |
|
Catalina: cześć, tato, miło cię widzieć.
Mircea: wiem, córciu, ale nie ma panienek, więc zaraz się
stąd zmywam. |
|
Hm, ta sałatka zdecydowanie zasługuje na moje uznanie, ale
odrobina kminku i... |
|
...jest perfekcyjna. |
|
Mircea faktycznie zwiał z imprezy po jakichś pięciu
minutach. JAK SOBIE CHCESZ, baw się dobrze ze swoją
dwudziestoletnią dziewczyną. D: |
|
Omg, tato, możesz przestać łamać prawa fizyki tylko po to,
by łatwiej ci było naprawić kran? |
|
Nipunus: nie rozumiem twoich zażaleń.
Brenda: whatever |
|
Wołodia: szlachetna poprzedniczko, przysięgam strzec tej
rodziny i godnie pełnić funkcję czworonożnego pupila!
Nipunus: FELGOOOOO. ;___; |
|
Udało mi się upolować Abbey McCracken. To zrobiona
przeze mnie simka, którą uwielbiam. <3 |
|
Jest trochę nienormalna. :D |
|
A to Christopher! Syn Dany i Niko, dla przypomnienia dodam. |
|
...z którym też... |
|
...jest coś nie tak. |
|
O matko, jesteś taka piękna, że aż mnie oślepiłaś. |
|
Cześć, nie znam cię wcale, ale może pójdziemy razem na
studniówkę? |
|
Jasne, ale muszę cię najpierw zapoznać z czterdziestoma
zasadami randkowania ze mną. A więc, zasada numer jeden... |
|
A może po prostu będziemy razem szczęśliwi i w ogóle? |
|
Och, okej... |
|
Ale i tak musisz zapoznać się z zasadami. |
|
Brenda chyba podświadomie wyczuła, że jej brat mimo
młodego wieku osiąga większe sukcesy w randkowaniu. |
|
Tak w ogóle - ta dama ma na imię Amber. |