niedziela, 24 maja 2015

Pokolenie 2.7

Dana kontynuuję próbę znalezienia miłości swojego życia.
Z Waylonem (chyba tak ma na imię ten młodzian) nawet
trochę pobyła, zanim się rozstali.

Hewlett za to dokonał strasznego odkrycia.

NAWET WALENIE PIANKOWYM MŁOTKIEM
ŚWISTAKÓW MNIE PRZERASTA!

Dana: no chodź tu, słodziaku.
Pan z całuśnej budki: zamknij oczy i myśl o Anglii...
(rany, o co mu chodzi, przecież Dana nie jest jakaś
odpychająca...)

Dana go całkiem zassała. D:

NIE...MOGĘ...ODDYCHAĆ.

ALBO MI DOPŁACISZ ZA TEN NAJGORSZY
POCAŁUNEK ŻYCIA, ALBO ZAKOŃCZYMY TO W
SĄDZIE.

Tymczasem Hewlett i Brenda biorą udział w dwuosobowym
konkursie na najbardziej lamerski taniec (i trochę
podśmiewują się z miłosnych podbojów ciotki).

Uuu, wiecie, kto to jest? Pawel (tak, Pawel, nie Paweł...),
chłopiec, z którym Brenda spontanicznie zaczęła tańcować
na swojej studniówce.

No dobra, Brenda, uwiedź go tak, że się nie pozbiera...

Hej, Pawel, a może byśmy tak kiedyś gdzieś razem
wyskoczyli, może do...

Uhm, nie. Jakby ci to powiedzieć, od dawna pracuję nad
swoją reputacją i umawianie się z tobą byłoby takie jakby...
ŻENUA. No bo wiesz, jesteś taka jakaś zielona, a od premiery
Wicked minęło zbyt wiele czasu, by mnie to kręciło.

Brenda: ale... na studniówce... zaprosiłeś mnie do tańca!
Pawel: no wiesz, to był tylko zakład. 
I poszedł sobie... :c 
Poważnie, z Brendą miał bardzo dobre relacje, miał też dobry nastrój i wszystkie potrzeby na wysokim poziomie, był singlem, a mimo wszystko odrzucał każdą romantyczną interakcję od Brendy... widocznie naprawdę chodziło o to, że jest zielona.

Biedna Brenda.

Brenda: Hewlett, jestem nieszczęśliwa.
Hewlett: a mogłabyś sprecyzować, bo to nie jest dla mnie nic
nowego?

Ja...

Brenda: OMG, HEWLETT, ON MNIE WCALE NIE KOCHA
A JA MU ODDAŁAM SERCE I TERAZ CIERPIĘ.
Hewlett: daj spokój, ten frajer i tak na ciebie nie zasługiwał.
Lepiej trzymaj serce dla jakiegoś lepszego frajera.

Brenda: *sniff sniff* naprawdę myślisz, że ktoś lepszy mnie
pokocha?
Hewlett: jasne.

I zadekowali się w tym domku do końca wieczora.
Niezielonym wstęp wzbroniony!

Więcej sexy zombie!

Sorki, zombie, to twój pechowy dzień. Brenda jest smutna
i nic jej nie powstrzyma przed biodrenowaniem obcych
nawiedzających jej ogródek.

Rany, Catalino, czemuś zmieniła ciuchy, byłaś kiedyś taka
śliczna. :c

Ten pan nie mieszka w sąsiedztwie. Przez godzinę stał w
miejscu, patrząc na bawiącego się z Felgą Hewletta.

Na pewno da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć.

Kolejny remont!
(Sorki za brzydki wystrój, nie umiem robić ładnych wnętrz.
I zewnętrz.)
Jeden pokój jest pusty, bo nie mamy kasy nie mam pomysłu,
co tam wrzucić. D:

Nieee! Oto czym skutkuje zapomnienie o zamknięciu furtki
w księżycową noc. Jakiś zombie pożera owoc żywota twojego
teścia. D:

:)

Hewlett: hm... jak na moje oko, starczy ci jajek na dwie
porcje gofrów. Azaliż się mylę? Myślę, że się nie mylę.
Brenda: po prostu powiedz, że też chcesz gofra.

CHCĘ!!!

PRZESTAŃCIE. ;_; IDŹCIE SOBIE!

Nipunus: uhm... chciałbym... wziąć prysznic?
Deedee: a czy ja ci bronię, słońce?

Ten zombie jest spoko. Nie próbuje niszczyć mi upraw. D:

Och, przystępujesz może do osławionego ataku zombie?

Nie mogę się doczekać! Słyszałem, że to przeżycie wyzwala
w ludziach ogromne dawki adrenaliny! 

Ugh... lepiej nie.

POWAŻNIE? Przecież już jesteś z powrotem człowiekiem,
jaki masz teraz powód, by jeść to drzewo? Zresztą, nieważne,
po prostu idź sobie stąd!

Lubię robić fotki czytającej Catalinie.

Spoko zombie właśnie przestał być spoko. D: 

Podczas ostatniego remontu nabyliśmy wannę, co oznacza,
że możemy wykąpać pieski!

Hewlett wyrósł na dobrego młodzieńca. Jestem z niego dumna.

Zaraz. Jestem z niego dumna. Jestem z siebie dumna! Klątwa
złej matki przełamana!
Wylosowała pragnienie, by zaprzyjaźnić się z Hewlettem. *ociera łzę wzruszenia*

...dlaczego mi to robisz? :c
A teraz zapraszam na krótką scenkę rodzajową pt. Niezręczne Rodzinne Momenty.

No to... synu... umyłeś dzisiaj zęby?

Hewlett tylko wyszczerzył zęby w odpowiedzi. XD 

Uch, widzę, że są czyste... to... gotowanie! Interesujesz się
gotowaniem, prawda?

Uśmiechnął się i pokiwał głową. XD
Catalina: to będzie trudniejsze niż myślałam.

Czego ona może chcieć? Dlaczego tak rozpaczliwie próbuje
zawrzeć ze mną głębsze porozumienie?
Nie martwcie się, po jakimś czasie się rozkręcili.

Hewlett: ...i w dużym skrócie to są moje główne zarzuty co do
naszego systemu sądownictwa.
Catalina: mam DOKŁADNIE takie samo zdanie!

Zaraz, Hewlett... jak ci się udawało przez te wszystkie lata
ukrywać intelekt?

Brenda, o co chodzi?

Hejeczka, ktoś się za mną stęsknił?

NIKT SIĘ ZA TOBĄ NIE STĘSKNIŁ,  PRZESTAŃ
KRAŚĆ MI PSY! D:

Och, Felgo.

Żegnaj.

Zbiorowa histeria.
Wszyscy: FELGO!
Brenda: muszę siusiu!

A tak poza tym, coś bym przekąsiła.

Tato, czy moje życie ma jeszcze sens?

Tylko Felga.. mnie potrafiła zrozumieć.

Brenda postanowiła wypocić z siebie ból.

Hewlett: czy ja dobrze robię to ćwiczenie?
Brenda: omg, Hewlett, to najprostsza rzecz pod słońcem,
nie możesz tego robić źle.

W końcu Nipunus i Catalina mają okazję do spędzenia czasu
razem. <3

Nipunus: och, spójrz, widać Sixam, moją rodzinną planetę.
Catalina: musi być tam pięknie!

Nipunus: nie do końca... skażanie atmosfery osiągnęło stan
krytyczny. Uprzywilejowane warstwy społeczne żyją w
sztucznie wykreowanych, wolnych od toksyn, odizolowanych
ekosystemach, podczas gdy reszta społeczeństwa narażona
jest na zanieczyszczenia.
Catalina: a ty...?
Nipunus: większość życia spędziłem na stacji kosmicznej.
Sixam odwiedziłem tylko kilka razy.
Catalina: ...


Wtf, Nipunus, czemu włazisz do łazienki, gdy twój syn bierze
prysznic?
Nipunus: przyszedłem podzielić się z tobą moim żalem po
utracie ukochanej pupilki.

Czy to na pewno dobra reakcja, Hewlett?

Hewlett: FELGO, BEZ CIEBIE NIC NIE BĘDZIE TAKIE
SAMO!
Nipunus: Felgo. ;_;
Okej, z powiadomień wynikało, że Mircea przygruchał sobie jakąś panienkę. Catalina próbowała go zaprosić, ale prosił, by zadzwonić do niego za 23 godziny <_< więc sprytna Catalina wymyśliła, że urządzi imprezę. Jednoosobową. 

HEJKA PANIENKI, JUŻ JESTEM I... cholera.

Catalina: cześć, tato, miło cię widzieć.
Mircea: wiem, córciu, ale nie ma panienek, więc zaraz się
stąd zmywam.

Hm, ta sałatka zdecydowanie zasługuje na moje uznanie, ale
odrobina kminku i...

...jest perfekcyjna.

Mircea faktycznie zwiał z imprezy po jakichś pięciu
minutach. JAK SOBIE CHCESZ, baw się dobrze ze swoją
dwudziestoletnią dziewczyną. D:

Omg, tato, możesz przestać łamać prawa fizyki tylko po to,
by łatwiej ci było naprawić kran?

Nipunus: nie rozumiem twoich zażaleń.
Brenda: whatever

Wołodia: szlachetna poprzedniczko, przysięgam strzec tej
rodziny i godnie pełnić funkcję czworonożnego pupila!
Nipunus: FELGOOOOO. ;___;

Udało mi się upolować Abbey McCracken. To zrobiona
przeze mnie simka, którą uwielbiam. <3

Jest trochę nienormalna. :D

A to Christopher! Syn Dany i Niko, dla przypomnienia dodam.

...z którym też...

...jest coś nie tak.

O matko, jesteś taka piękna, że aż mnie oślepiłaś.

Cześć, nie znam cię wcale, ale może pójdziemy razem na
studniówkę?

Jasne, ale muszę cię najpierw zapoznać z czterdziestoma
zasadami randkowania ze mną. A więc, zasada numer jeden...

A może po prostu będziemy razem szczęśliwi i w ogóle?

Och, okej...

Ale i tak musisz zapoznać się z zasadami.

Brenda chyba podświadomie wyczuła, że jej brat mimo
młodego wieku osiąga większe sukcesy w randkowaniu.

Tak w ogóle - ta dama ma na imię Amber.