niedziela, 20 września 2015

Pokolenie 3.2

...dzisiejsze śniadanie skończyło się dla Brendy...

...dość tragicznie.
Serio nie rozumiem, moje simy są super płodne, zazwyczaj pierwsze bara-bara kończy się ciążą. 

Catalina zdecydowanie spełnia się w swojej pracy.

Nipunus ma urodziny!

Niesamowite, że nawet jako staruszek nie stracił swojego
uroku. 

Bardzo szykowny strój, Nipunusie, ale może zaprezentujesz
nam, jakie odzienie wybrałeś sobie na co dzień?

Hm, dziwne, wydawało mi się, że twój styl jest nieco inny.

Chociaż nie, cofam to, wyglądasz świetnie.

Tak w ogóle, Nipunus dobił do dziesiątego poziomu w
gotowaniu i poznał wszystkie przepisy, spełniając tym
samym swoje pragnienie życiowe. Z tej okazji popisuje się nad
deską do krojenia. 

Brenda, wracając z imprezki dla absolwentów, nie mogła
się powstrzymać, by nie spojrzeć na ojca gotującego obiad
z czułością. Ach, czyż to właśnie nie jest definicją domu?

Okej. Okej. Grażka po raz pierwszy od swojej śmierci raczyła
się objawić i od razu usiadła do kompa. Grażko, nie sądzisz, że
powinnaś nam coś powiedzieć?

Hej, naprawdę. Przywitaj się chociaż. To bardzo niegrzeczne
z twojej strony!
Grażka: ych. Whatever.

Brenda nagle zatrzymała się w korytarzu i zawiesiła się na
kilka sekund. Rozpromieniła się przy tym wyraźnie, gdyż
doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co to oznacza.
Brenda: grrr, to tyle, jeśli o moją karierę chodzi.

Merry? Mógłbyś się tu zjawić? Mam ci coś ważnego do
powiedzenia.

Co to znaczy, że utknąłeś na festiwalu Sudoku w Dziwnowie?
Masz tu się zjawić w ciągu minuty, jasne?!?!?!

Więc się zjawił, myślami wciąż jednak błądząc w cudownej
krainie sudoku.

Brenda: sprawa wygląda tak, że najwyraźniej przypadkowo
się rozmnożyliśmy.
Merry: o rany, naprawdę?

Brenda: albo to, albo dieta proteinowa wcale nie działa.
Merry: Brendo, nawet nie wiesz, jak się cieszę, zawsze
chciałem założyć rodzinę!

Brenda: umm, Merry, co ty robisz?
Merry: wierz mi, widziałem to w telewizji.

Merry: no więc... czy nie chciałabyś zostać moją... ups.
(UPUŚCIŁ TO XD)

REFLEKS!

Brenda: masz już jedno ups w produkcji, ale mogę być twoją
kolejną ups.
Merry: super ;_;

Więc się zaręczyli.

Nipunus chyba ma jakieś paranormalne kosmiczno-ojcowskie
zmysły, najwyraźniej wyczuł na odległość widmo pretendenta
do ręki córki.

Merry: SIR PROSZĘ O BŁOGOSŁAWIEŃSTWO, CHCĘ
OHAJTAĆ SIĘ Z PANA CÓRKĄ
Nipunus: ...

Zapraszam cię na ryby, synu. >:D 

Merry: o, serio!
Nipunus: musimy się przecież lepiej poznać.

Merry: będziemy się razem świetnie bawić!
Nipunus: cóż, ja na pewno. :) 

Merry: to ja, chce mnie pan wypytać o moje plany zawodowe?
Nipunus: ...nie, to może zaczekać. Najpierw opowiem ci
historię, którą kiedyś usłyszałem od ojca pewnej czarnowłosej
piękności...
Yeah, wiecie, co będzie później...
Powiem tylko tyle, Merry przeżył to piekło i zaprzyjaźnił się z Nipunusem - nie wiem, jak to działa, ale działa. Wylosował za to pragnienie urządzenia wieczoru kawalerskiego, w przeciwieństwie do Brendy, która noc przed swoim ślubem postanowiła spędzić w bibliotece. Nie oceniam.

Merry ma tylko kilku znajomych - Simboga i jego Dobrego
Brata Bliźniaka, Jakiegoś Kolesia i swoją siostrę. To nie
będzie huczna impreza.
As-t-modeusz: widzę. Marnuję tu swój czas.

As-t-modeusz: chociaż... może zaproszę jakąś laseczkę i
zmienimy muzę na coś znośniejszego, tak, tak,
dostrzegam potencjał.

As-t-modeusz: hm, bracie, widzę, że przyniosłeś... jedzenie.
Dobry Bliźniak Simboga: tak... owszem.
Merry: mam wrażenie, że panuje tu jakaś niezręczna
atmosfera.

Jakiś koleś: OMG TO SIMBÓG
Zola: nie jestem zaskoczona.

Nipunus mistrz grilla rodzinnego i tym razem nie zawodzi <3

Merry: o rany, Zola, cieszę się, że przyszłaś, mimo że
ostatnio trochę się pokłóciliśmy i...
Zola: żartujesz, Merry, przecież jesteś moim bratem.

Musiałam przyjść, nawet jeśli uważam, że popełniasz
ogromny błąd.

Naprawdę, naprawdę ogromny błąd.

WOOO, IMPREZKA!

Haha, bardzo zabawne, marny śmiertelniku.

Ciekawe, czy będziesz się tak samo cieszył, gdy cała twoja
rodzina zostanie obłożona klątwą Simboga. :)

Wow, Nipunusie, skąd wytrzasnąłeś ten tupecik?

As-t-modeusz: a on wtedy do mnie "pls daj mi majętność,
wychowujemy piątkę dzieci i nie dajemy sobie rady", a ja
wtedy "chciałeś powiedzieć szóstkę, bang prego wifey",
niezły jestem, co?
Zola: omg ten burger jest naprawdę niesamowity!

Laseczka zaproszona nie wiem przez kogo: buuu, impra do
bani, ilość seksownych kolesi wstępnie wyceniam na zero.
Nipunus: nomnomnom.

Powinni mi zapłacić podwójnie za te męczarnie!


...mimo to została do rana.

I tak zostali mężem i żoną.
(Merry, mogłeś się ładniej ubrać...)

Z niewiadomych powodów laseczka zaczęła przystawiać
się do Merry'ego.

Merry: żartujesz? Ohajtałem się jakby pięć sekund temu?
Laseczka: co?! Odrzucasz mnie?

BĘDZIESZ TEGO ŻAŁOWAŁ!!!!!!!

Chwilę później Brendę dopadł dziwny weltschmerz, chyba
nie czuje się gotowa, by zostać panią domu.

Uhm, Merry, rozmawialiśmy o tym. Czego nie wolno robić?
Merry: przenikać przez fizyczne obiekty...
Właśnie, a ty co robisz?
Merry: ...:c

Fun fact, kiedy Brenda zaczęła rodzić...

...Merry zemdlał. To pierwszy mój sim, który tak zareagował.
W każdym razie, nie było z niego żadnego pożytku.

Brenda: dzięki za podwózkę, Howard.
Howard: nie ma sprawy... teraz sobie tylko wydezynfekuję
oczy.

Och, Merry, masz gigantyczne kłopoty.

Chłopiec ma na imię Myszkin, jest dobrym ekscentrykiem. :D