piątek, 25 września 2015

Pokolenie 3.3

Hej, macierzyństwo nie jest wcale takie złe!

Co ja gadam, jest do bani! ;_;

Tom Bombadil ma chyba nawrót epizodu depresji...

Tymczasem Merry dochodzi do siebie po ciężkiej nocy...

...by z rana zorientować się, że został ojcem.
Merry: oh shit now what

Hej, jesteś całkiem porządnym dzieckiem.

Merry: nazwę cię Simba.
On ma już imię, Merry.
Merry: Simba.

Brenda: nie wierzę, że musiałam prosić kolegę z pracy, by
podwiózł mnie do szpitala, gdy rodziłam TWOJE DZIECKO.
Merry: zemdlałem!

Brenda: oczywiście nie raczyłeś nawet poodkurzać, czy tylko
ja w tym domu mam rodzić dzieci i sprzątać?
Merry: zemdlałem?!

Merry: nieważne, nie będę wysłuchiwał tych nieuzasadnionych
pretensji bez śniadania.
Brenda: nie myśl, że ci się upiekło.

Kocham gnomy!

W środku wiosny pojawiła się ta ekipa. Wyłudzać cukierki na
Halloween. Strach odmówić...

Merry się zirytował, gdy nierozważnym korzystaniem z kranu
spowodował potop w kuchni.

Blablabla, Merry, nie rodzisz ze mną dzieci, blablabla, nie
sprzątasz, blablabla, zepsułeś kran!

Ale nie rozwiodę się z tobą, bo cię koooocham!

...mam nadzieję.

O rany, w tym domu mamy martwe zwierzęta?

ALE EKSTRA!

Cóż, moje jedyne wnuczę, masz specyficznego rodzica.

Spójrzcie na to zamieszanie wywołane jednym dzieckiem!
Zabawna sprawa. Brenda i Merry wybrali się na randkę, gra mi w pewnym momencie scrashowała, wobec czego powstały dwa scenariusze. Z którego jeden jest spoko, drugi wręcz tragiczny.
Spoko wersja numer jeden, czyli co by się wydarzyło, gdyby mój laptop posiadał wydajniejszy procesor, a Merry nie był skończonym kretynem:

Merry: hej, sprawdźmy, ile mamy punktów na lovometrze!
Brenda: o, zgoda.

Brenda: uwaga...
Merry: już za chwilę...

Brenda: wow, idealny wynik!
Merry: niesamowite!

Brenda: jesteśmy niesamowitą parą!
Merry: i zostaniemy razem już na zawsze!
Brenda: totalnie!
...i co się naprawdę stało:

Merry: nie wierzę, że mnie zdradziłaś.
Brenda: co
Merry: Pawel Wolf-Pierson, mówi ci to coś?

Brenda: ...co
Merry: ;_;

Brenda: mówisz o tym chłopaku, w którym się kochałam w
liceum?
Merry: właśnie o nim!
Brenda: ...to było jakieś pięć lat temu? Nie znałam cię nawet!
Merry: a, okej.

Brenda, patrz, zaraz wyłowię ci gnoma.

Brenda: yhm.
Merry: już go prawie mam!

Co? Przecież go złapałem!

Głupia maszyna, to wszystko to jakiś spisek!

Merry: podam was wszystkich do sądu!
Brenda: chyba wrócę już do domu.

Całe szczęście, tutaj wszystko jest w najlepszym porządku!
Z serii 'Merry, mistrz nierozważnych decyzji':

Pracownik schroniska: witam.
Merry: uszanowanko.

Pollyanna: ojej, dłoń wyciągnięta w przyjaznym geście!
Merry: cześć, maluszku!

Merry: przyniosłem kociaka. :)
Brenda: co? Ty... argh!

Na kłótnię zabrakło czasu, ponieważ nasz mały ćwierćkosmita
właśnie obchodzi swoje urodziny!

Oto ekstremalnie kawaii Myszkin.