Nipunus: wiesz, wnuczę, mimo wielu komplikacji uważam swoje życie za spełnione. Rogożyn: super, bo moje jest do kitu. |
Brenda wybrała się do domostwa państwa Sławnychblogerów, z nadzieją, że uda jej się coś zdziałać w kwestii problemu sercowego Deweya. |
Brenda: Simboże, cześć, mógłbyś... As-t-modeusz: nie. |
Brenda: ale nawet nie... As-t-modeusz: niczego od ciebie nie kupię, dziwna dziewczynko. |
Dżisaz, ci domokrążcy, coraz bardziej nachalni... |
W środku znajdowały się jeszcze simboże latorośle, więc Brenda mimo wszystko dalej ubiegała się o audiencję... |
...bezskutecznie. |
Ugh, nie wierzę, że to robię, ale... dla Deweya. |
Cześć, Merry. Mam taki problem... może znalazłbyś chwilę, żeby się spotkać? |
Mhm... tak, dzięki. Tak, wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. |
Brenda: ...przyniosłeś ze sobą dziecko? Merry: to nie moje. Brenda: ...okej... |
No dobra, to sprawa wygląda tak. As-t-modeusz na wysłuchiwanie petycji prostego ludu poświęca zazwyczaj jakieś pół godziny rocznie, ale ponieważ wis mi kasę... |
...ogromne, naprawdę niewyobrażalne ilości pieniędzy... |
...zgodził się z tobą porozmawiać. |
Naprawdę?! O rany, Merry, nawet nie wiesz, jak... |
...zaraz, jesteś dziany? |
Merry: eee, nie rozmawiajmy o tym. Brenda: Merry, byłeś dziany przez ten cały czas? Mamy w domu te same meble od trzydziestu lat, a ty śpisz na forsie? |
Keith: nie no, ja nie mogę na to patrzeć. Brenda: co. Merry: co. |
Keith: dlaczego nie możecie się po prostu pocałować? Brenda: ...to ja już pójdę. |
Biegnij za nią, kretynie! ;_; |
To... nie jest takie proste. |
Myszkin: no dobrze, twój tata jest przesiąknięty zgnilizną moralną, ale ty jesteś jeszcze do uratowania. Powtarzaj za mną: będę miły, uprzejmy i łagodny. Rogożyn: ga gu ga ga ga. |
Salut czasem zjawia się w pokoju Myszkina i budzi go swoim paranormalnym ujadaniem. |
Grażka: siemka. Nipunus: och nie, to znowu ty! |
Nipunus: czy mogę dowiedzieć się, dlaczego ciągle tu... Grażka: ćśś, teraz będzie najlepszy moment. |
Wow, Deedee, musisz się ŚMIERTELNIE nudzić, skoro budujesz igloo w środku nocy. :D |
Brenda: ...what, kto zostawił tu dzie... ach, to mój syn! Rogożyn: o, to ta babka, która czasem robi obiad! |
No dobra, skoro tu już oboje jesteśmy, to nauczę cię chodzić, czy coś... |
Brenda: wow, jestem świetną matką. Rogożyn: prawdę mówiąc, jesteś gorsza niż praprababcia Deedee dla prababci Cataliny. |
Brenda: co? Skąd ty w ogóle to wiesz? Rogożyn: zmarli do mnie mówią, mamo. |
O, cześć, Merry. Mogę już tam jechać? W porządku, dzięki. |
No to jedziem. |
As-t-modeusz: siemka. Mogę cię prosić na słówko? Brenda: ...w porządku. |
Dasz sobie radę, Vance. To tylko jedna audiencja. Co to dla mnie. |
Brenda: cześć, ty jesteś... Vance: o szlag o szlag o szlag o szlag... |
Brenda: ...uhm... dobrze się czujesz? Vance: ja... ja... |
Vance: witam serdecznie, nazywam się Vance Sławnybloger, twój osobisty Simbóg. Brenda: no cześć, to słuchaj... Vance: porozmawiamy później, muszę sobie zrobić przerwę na kanapkę. |
... |
... |
Brenda: to jakiś dom wariatów, czy tu nikt nikogo nie słucha? Epokap: mnie słuchają. |
Brenda: ale oczywiście mi nie pomożesz? Epokap: z racji długiej historię relacji między twoim ojcem a mną... nie. |
Brenda: cześć. Może ty... Darrick: OMG KTOŚ CHCE ZE MNĄ POROZMAWIAĆ?! |
Brenda: ...eee... Darrick: MOŻE W KOŃCU BĘDĘ MIAŁ PRZYJACIELA! |
Darrick: chwila, chwila... Brenda: ...a tobie o co teraz chodzi? |
Darrick: chcesz podstępem wykraść mój przepis na przepyszny torcik kawowy? Brenda: okej, nieważne, nie będę kontynuować tej rozmowy. |
Przerwa na urodziny Rogożyna! |
...na których oczywiście nie ma Brendy. |
Wylosował cechę "buntownik". Rogożyn: zapamiętam to sobie, matko. |
Brenda: zjadłeś już tę kanapkę? Vance: zaraz, a ty to kto? Brenda: ... |
Vance: O RANY JESTEM BEZNADZIEJNYM SIMBOGIEM. Brenda: trudno się nie zgodzić. |
Vance: co powinienem zrobić? Brenda: nie wiem, wysłuchać mojej prośby? Vance: tak po prostu? |
Vance: NIE, TY NIC NIE ROZUMIESZ. Brenda: ...okej, mam dosyć. |
Brenda: na co komu tak bezużyteczni Simbogowie? Wychodzę. As-t-modeusz: ... |
Nipunus: przecież bazylia idealnie komponuje się z resztą składników na sos do spaghetti! Rogożyn: nic nie wiesz o spaghetti, dziadku. |
Nipunus: a więc interesujesz się kulinariami? Rogożyn: co? Nie! |
Na następnej rodzinnej imprezce zjawił się Simbóg we własnej osobie.
Brenda: trzeba mieć niezły tupet! Hewlett: właśnie! (a co on zrobił, Brendo?) |
As-t-modeusz: słuchaj, zrozumiałem swoje błędy, okej? Brenda: na to liczę! As-t-modeusz: powiedz, o co ci chodzi, a to załatwię od razu, dobrze? |
Brenda: co?! Wykluczone! To gorsze niż śmierć! As-t-modeusz: ale... ja nie rozumiem. :c Hewlett: ja też nie. Brenda: nie mogę jej tego zrobić, rozumiesz? As-t-modeusz: to ma umrzeć? Brenda: tak! |
Brenda: to znaczy... As-t-modeusz: czary mary, hokus pokus, Emilie van Gould jest nieodwracalnie martwa. |
O rany, wyczuwam swoim dziecięcym zmysłem, że moja matka zginęła rażona piorunem! |
Jaki to ból! |
...wait, what? |
Brenda: O BOŻE, Dewey, wybacz mi, to nie tak miało być! Dewey: ... |
Dewey: zamilcz, Brendo. Brenda: ...ale... |
Dewey: to koniec naszej przyjaźni. As-t-modeusz: ...kurczę, przypał. |
Brenda: TYY!!!!!!!!! As-t-modeusz: CO JA?! |
Brenda: ty... bezużyteczna beczko wróżkowego pyłku! As-t-modeusz: trzeba było się wyrażać precyzyjnie! |
As-t-modeusz: zaraz, co ty robisz? Brenda: naprawiam wszystko! |
Brenda: masz to odkręcić, zrozumiane? As-t-modeusz: mam to odkręcić... |
Yeah, problem fixed. |
No, idź już stąd! |