poniedziałek, 23 listopada 2015

Pokolenie 3.11

Nigdy cię nie zapomnę, babciu...

...ani twojego przepysznego rosołku.

Myszkin: jak ty w ogóle motywujesz się do codziennych
ćwiczeń?
Rogożyn: no wiesz, czasem jest trudno.

Rogożyn: ale potem przypominam sobie, że jeśli się
zaniedbam, będę takim samym cieniasem jak ty i siła do
dalszych ćwiczeń wraca.
Myszkin: ...wredne.

Wow, jakim cudem wyglądasz tak złowieszczo, robiąc pranie?
Masz wzrok, jakbyś coś knuł! 

Rogożyn: może coś knuję?
...ok...

Myszkin: nie, tato, nie ma już masła orzechowego.
Merry: co? Argh! Przyznać się, kto wyjada mi masło
orzechowe?
Brenda i Merry wygrali dwudniową wycieczkę, więc bez namysłu skorzystali z okazji i zmyli się z chaty. 

Merry: wolność!
Brenda: koniec nastoletnich dram!

Merry: myślisz, że będziemy tego żałować?
Brenda: uwierz mi, ten dom widział niejedną tragedię. Nic
mnie nie zaskoczy.

A jeśli po praniu moje ubrania nie będą idealnie czarne, bardzo
tego pożałujesz, pralko! 

No dobra, brak starych w domu, czas na zabawę.

:)

...nie no, ja chyba marnuję potencjał tej sytuacji.

Keith? Daj znać reszcie.

Mam dziś wolną chatę.

Myszkin: mam nadzieję, że nie urządzasz żadnej imprezy?
Rogożyn: nie jestem tak nieodpowiedzialny. Zapraszam
tylko kilku kolegów.

Hm, nowe powiadomienie?

...Mroczny Kosiarz zaprasza do znajomych. 

Joesph: DZ13|<1 Z3 /\/\|\|13 Z4Pr0$1L3$,
 R090Z'/|\|, $UP3r 1/\/\Pr3Z|<4!

Noah: oh god, jakie to żenujące.
Okej. Dwójka znajomych. Jakoś to zniosę.

...poczekaj, aż zobaczysz to. :D

Uhm, Keith...

Keith, chłopcze, co ty robisz?

Jestem kotkiem, nie widać?

Ślicznym kotkiem.

Okej, po liczbie ludzi, którzy czekają przed naszym domem,
wnioskuję, że jednak urządziłeś imprezę.

A niech mnie, Keith musiał mnie źle zrozumieć i zaprosić
w moim imieniu prawie wszystkie osoby ze szkoły!

Cóż zrobić, nie możemy ich teraz wyprosić, to by było
niegrzeczne.

Joesph: o mój Simboże, widzisz, co ona dzisiaj założyła?
Jenna: nic nawet nie mów, co za obciach!
Ami: guys... to jest dokładnie to samo ubranie, które nosi
codziennie, o co chodzi?

Joesph: widzisz, Ami? Dlatego właśnie z tobą nie plotkujemy.
Ami: ...?

Nie sądzę, bym ci to kiedyś wcześniej powiedział, ale
twoje nieprzewidywalne zachowanie strasznie mnie kręci.

Świetnie się składa, bo ja uważam twoją nieuzasadnioną
agresję za niesamowicie pociągającą.

Elise: cześć. Zobaczyłam jakichś ludzi u ciebie na podwórku
i pomyślałam, że napada cię jakaś banda łupieżców, więc
przyszłam pomóc, ale okazało się, że to impreza. Dziwne.
Myszkin: ...masz na myśli to, że napadająca mnie bada
łupieżców jest bardziej prawdopodobna niż urządzenie w
tym domu imprezki?

Relacja Rogożyna i Keitha posuwa się naprzód, omg!

Keith: mrau. :3
Rogożyn: dobra kicia.

Uhm, przepraszam, ale nie rozumiem za bardzo imprezowych
zasad. Skoro nie byłam zaproszona, powinnam sobie pójść?

Cóż, ja właściwie też nie byłem zaproszony, w razie gdyby
nas chcieli wyprosić, to możemy się stąd zmyć razem.

Lel, Patty w ten sposób patrzy na Rogożyna i Keitha.
Patty: *heavy breathing* YAOI PRZED MYMI OCZYMA.
Chilluj, Patty, geez.

Rogożyn: no dobra, co ty na to, byśmy się gdzieś zmyli we
dwójkę?
Keith: u, niegrzeczny! :>

Okej, sexy laska zemdlała pod moimi stopami, co mam teraz
z tym zrobić?

Elise: no dobra, robi się późno i twoja kuzynka się na nas
dziwnie gapi, chyba czas już na mnie.
Myszkin: poczekaj, odprowadzę cię.

...ona totalnie na niego leci.

Na Simboga, Ami, chyba nie masz zamiaru jeść tej pizzy?

Nie wytrzymię, ludzie, czy wy nie czujecie tego zapachu?
I nazajutrz...

...nie wierzę, Keith, że ubrałeś się tak do szkoły.

Według mnie jest okej.
Z braku laku Myszkin oddaje się swojemu najczęstszemu
ostatnio zajęciu.

Wow, nieuszkodzone koło rowerowe! Co za szczęśliwy dzień!

Tymczasem w domu Pollyanna odkrywa świat.

Legendarne spadnięcie na cztery łapy!

Zaskoczony przez deszcz, Myszkin postanowił schronić się
w budynku o bliżej nieokreślonym celu, znajdującym się tuż
obok złomowiska.

As-t-modeusz: yo, kiddo.
Myszkin: ach, Simboże... miło wiedzieć, że czujesz się
dobrze.

"Dobrze" to nie do końca odpowiednie słowo. Widzisz, synu,
kilka najlepszych lat swojego życia spędziłem w zakładzie
zamkniętym, odkręcając wszystko, co da się i czego nie da
(a przynajmniej nie powinno się) odkręcić. Czy ktoś mógł to
przewidzieć? Nie sądzę.

As-t-modeusz: pamiętaj, nigdy nie wiadomo, co pisze dla nas
życie, czerp więc z niego pełnymi garściami. Nim się
obejrzysz, może być już za późno.
Myszkin: ...dlaczego ostatnio dostaję tyle rad od
nadnaturalnych starców?

Woah, kto tu się pojawił?

Cześć, wyglądasz, jakbyś potrzebował parasola, a pod moim
jest miejsce dla drugiej osoby.

Myszkin: nie wiem, Elise, prawdę mówiąc, trochę cuchę po
pięciu godzinach grzebania w śmieciach.
Elise: nie szkodzi. Ten zapach przypomina mi tatę.
Myszkin: ...no tak.

Tymczasem Rogożyn zużywa swój intelektualny potencjał...

...na dokuczanie bratu.

Rogożyn: cuchnie od ciebie, weź prysznic.
Myszkin: zamierzam.



D:

Lel, najwyraźniej Rogożyn pisuje swoją korespondencję na
serwetkach.

Ponieważ tak cię kocham, Keith, zamieszczam resztki z
mojego obiadu. Buziaczki, Rogożyn. <3

Pollyanna: hej! Uważam, że to, że jesteś zły, wcale nie
znaczy, że jesteś zły!
Rogożyn: ...co?

Chyba nie rozumiesz, kocie, ja tonę w pogardzie do świata.

...okej, nie całego świata.

Miaau, jak mogliście mnie zostawić na dwa dni. :C

Będę tu tak leżeć, dopóki ktoś mnie przeprosi za to
niedopuszczalne zachowanie. :C

O rany...

Nie wierzę, że to się znowu dzieje.

Merry: wiesz, nie widzę powodu, dla którego nie jesz tego, co
my.
Myszkin: jajka z chowu klatkowego i zmodyfikowane
genetycznie warzywa? Nie, dziękuję.

Dzisiaj jest dzień miłości dla Pollyanny.

Nagle ni z tego ni z owego przyszła do nas Patty. Nikt jej nie
zapraszał (ani nie wpuszczał do domu).

Patty, to trochę bezczelne z twojej strony.

Ćśś, u mnie nie działa kablówka, a muszę zobaczyć ślub
Emanuela i Rosamundy. 

Myszkin: nie wierzę, oblega telewizor od czterech godzin,
chcę w końcu obejrzeć Discovery Channel. D:
Merry: słuchaj, a jak na obiad zrobię schabowe, to zjesz z
nami?
Częścią wyzwania na to pokolenie są cotygodniowe wypady na miasto, więc Brenda i Merry skoczyli na randkę w muzeum.

Brenda: wow, ten portret przypomina mi...
Merry: o rany, w końcu komputer ze stabilnym łączem!

Brenda: ...
Merry: chciałbym choć raz nabić spokojnie level w margonem
bez ciągłego wywalania mnie z serwerów.
Brenda: ...
Randka zakończona niepowodzeniem. D:

Merry i Pollyanna zostali BFF.

Rogożyn: ...no i ogólnie w ostatnim rozdziale planuję niezły
plot twist, Tamara okazuje się radziecką agentką i morduje
prezydenta.
Myszkin: ...okej, tak właściwie dlaczego mordujesz
wszystkich swoich pozytywnych bohaterów?

Wiesz, wychodzę z założenia, że literatura... ma przede
wszystkim wzruszać.

Ta fotka jest zła z wielu powodów. Po pierwsze, nie wiem,
skąd Rogożyn wziął się na cmentarzu, skoro nikt nie kazał mu
tam iść. Po drugie, właśni gawędzi ze swoim chłopakiem.
Na cmentarzu.

Chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego ta fotka jest zła. Well,
nie moja simka, nie moje dziecko.
I naszedł w końcu dzień urodzin Myszkina. 

Kuzynka Deena od razu wpadła do kuchni, licząc na
zaanektowanie laptopa.
Deena: yeah, zdążyłam!

Hewlett: więc ty i Rogożyn... razem?
Keith: no.
Hewlett: gdyby ktoś mi powiedział, że tak można, moje
życie wyglądałoby inaczej.

Keith: co?
Hewlett: nic, nic.
(Tego dnia naszło mnie, by sprawdzić orientację Hewletta i
okazało się, że jest biseksualny. I had no clue.)

Woah, ale party hard.
(Ta w pomarańczowej koszulce to Jenna, córka Deweya.)

Cóż, moje dzieciństwo upłynęło pod znakiem tyranii
ojczyma, a okres adolescencji na znoszeniu kaprysów
mojej niestabilnej emocjonalnie matki, ale mam nadzieję,
że moje życie będzie piękne.

...

Brenda: kogo nazywasz niestabilną emocjonalnie?
Myszkin: ...zaczyna się.

WHAT.

DLACZEGO DZISIAJ.

CIOCIA ZOLA?!?!?

No i w końcu mogę robić, co mi się żywnie podoba!

...no, "żywnie" to niefortunne określenie zważywszy na
okoliczności, ale wiecie, o co mi chodzi.
Nie bądź taki pewien siebie, Myszkinie. Wciąż ograniczają cię reguły wyzwania.


Fulfilled wymaga, by spełnić pragnienie życiowe Myszkina (chce zostać simem renesansu, co oznacza wyuczenie trzech zdolności na maksa). Dodatkowo, każde zaklepane życzenie musi zostać spełnione (chyba że jest niemożliwe do zrealizowania, na przykład gdy dotycząca go osoba nie żyje i tak dalej).
Homemade oznacza, że simowie mogą jeść tylko to, co sami wyhodowali i przyrządzili. W supermarkecie można kupować jedynie jajka i mięso.
(Pozwalam jednak Myszkinowi w drodze wyjątku zjeść urodzinowy tort, no bo... bo byłoby mi smutno, gdyby tego nie zrobił. Yeah, I know, cheater ze mnie.)