wtorek, 24 marca 2015

Pokolenie 1.6

Maria dalej bawi się swoją lalką... Mircea wydaje się zaniepokojony.
Mircea: czemu nie pobawisz się z dziećmi z sąsiedztwa?
Maria: nie oddają mi odpowiedniej czci.

Tymczasem Deedee postanowiła zabrać swoje dzieci na wycieczkę...

...do miejskiej biblioteki!

Maria jest poruszona.
 Niestety, po dokładniejszym zapoznaniu się z zasadami Legacy Challenge okazało się, że sprzedawanie prezentów ślubnych jest nielegalne. D: Ponieważ Mircea i tak zaczynał z setką dolców (na śpiwór :D), a nie tysiącem dwieście, wybaczam sobie to niedociągnięcie i nie zaczynam wyzwania od nowa. Mimo wszystko honor nakazuje mi usunięcia wszystkiego, co zostało zakupione za pieniądze z prezentów.

Będą zachwyceni.

W tym momencie Deedee zaczęła rodzić. Wygląda na podekscytowaną.

O mój Boże, rodzę w bibliotece, może moje dziecko będzie MĄDRE?

Maria jak gdyby nigdy nic zaczęła czytać, ku niedowierzaniu starszej
pani.

Nie widziałaś tego, co ja widziałam, nie masz prawa mnie oceniać.

Tymczasem Mircea wrócił z pracy i odkrył poważne braki w swoim domu.
Mircea: srlsy?
Tak, Mircea, srlsy.

Ma powody do zmartwień.

Bywalcy biblioteki dość szybko stracili zainteresowanie porodem.

Poczekaj, Deedee, gdzie idziesz?

Nie, poważnie, wracaj, w bibliotece zostały Twoje dzieci...!

Serio, Deedee, stóóóóój!

Catalina magicznie pojawiła się w swoim domu w zaspie śnieżnej.

Maria nawet nie zauważyła zniknięcia siostry.

Mircea nie zauważył pojawienia się swojej córki.
Mircea: głupi, zapleśniały, popsuty prysznic!

Deedee na swój nowy dom...

...zareagowała tak.
Deedee: uhm, okej...

Dziecko nachodzi. :D

Oto Dana! Wylosowała cechy "geniusz" i "podekscytowana", więc
akcja porodowa w bibliotece na coś się zdała.

Deedee: witaj w domu, maleńka!
Dana: okrutny losie, dlaczego...?
Lubię myśleć, że dzięki swojemu geniuszowi Dana szybko ogarnęła
sytuację i dotarło do niej, w jak beznadziejnych warunkach będzie
dorastać.

Żeby kupić drugą kołyskę, trzeba było sprzedać fotel (i obrazek).

Maria protestuje przeciwko używaniu prysznica w takich warunkach.
Maria: nie pozwolę, by ta szlamowata woda tknęła moje boskie ciało!

Tymczasem Deedee... okej, nie mam pojęcia, co ona tu robi i jak to
zinterpretować, obawiam się, że to jakaś simowa wersja myśli samobójczych.
Deedee: och... te duchy wydają się takie szczęśliwe...

Znowu nas nie stać na jedzenie dla dzieci.

Oglądanie telewizji na stojąco... ma swoje plusy.

Maria odwiedziła sąsiadów, by wziąć prysznic pobawić się z ich synem.
Maria: wasz dom jest dużo ładniejszy niż mój!

W ustach takiej biedaczki to wcale nie brzmi jak komplement.

Poważnie, Mircea? JESZ LODY?

Nagle Deedee zaczęła spontanicznie mówić do siebie.

Wiecie co?

Deedee zaczyna mnie przerażać.

Kiedy Maria brała prysznic, do łazienki wszedł sąsiad. D:

O mój Boże, czy za to idzie się do więzienia?

TAK!!!!!
 Brakuje nam łóżek, a dodatkowo brak dachu podczas ciężkiej zimy to naprawdę fatalny pomysł. Po sprzedaniu prysznica i sedesu (i tak nikt już nie chciał z niego korzystać) stać nas było na "obudowanie" łóżka, ale wciąż brakowało miejsca do spania.

Mircea nocował więc u Grażki...

...a Deedee i Maria w domu.

Okej, wiem, jak to wygląda, ale małe dzieci w sims świecie nie odczuwają
chłodu, więc wszystko jest w porządku, prawda...?

Spójrzcie, kto wpadł z odwiedzinami.

Maria przejęła po ojcu brzydki zwyczaj nadużywania dobroci Grażyny. 

Piżama Grażki jest przesłodka!
Grażka: i co?

Jedzenie jest smaczniejsze, gdy to nie ty musisz za nie płacić.

Hej, paniusiu, może powiesz mi, jaka jestem wspaniała?

ŻARTUJESZ, to ja mam chwalić ciebie? Gdyby nie ja, twój ojciec dawno
by zdechł z głodu!

...ale... jestem wspaniała...

Mircea chyba naprawdę czuje wdzięczność do Grażki, bo robi coś, co
w domu przychodziło mu z ogromnym trudem - zmywa po sobie.

...jedzenie na stojąco też ma swoje plusy...

Maria resztę niedzieli postanowiła spędzić ze swoją koleżanką ze szkoły.
To córka Feliksa i Emilii. Jest przesłodka.

Może i odziedziczyła urodę po matce, ale z charakteru jest bardzo felkowa.

Tak poza tym, ma na imię Windy. :D

Węszę przyjaźń na zawsze.

Maria uses pillow attack!


Windy nie pozostaje dłużna!


Powoli odbudowujemy łazienkę.

Catalina ma urodziny. Jak zwykle, nikt nie wylosował życzenia
urządzenia dla niej przyjęcia.

...wait for it...

Oto Catalina! Wylosowała cechę "mój książkowy".

Do Mircei dotarło, że jego córki niedługo zaczną chodzić na randki.

Brak sedesu... nie ma żadnych plusów!

Pojawiła się znajoma zombie.

Zaczęła wyśmiewać Catalinę, nieładnie!
Catalina: znam swoją wartość, bijacz.

Deedee też ma urodziny! Od dzisiaj oficjalnie jest dorosłą simką.
Starość nadchodzi wielkimi krokami.

Catalina, zdając sobie sprawę z deficytu łóżkowego, postanowiła
wziąć sprawy we własne ręce i wybudowała igloo. Dziwne,
zaradność nie jest przecież cechą charakterystyczną tej
rodziny.

Zombie zamierzało zaatakować Deedee, ale szybko zmieniło zdanie.

Ugh... No brain here.

Oto pierwsze elektryczne igloo!