 |
Catalino, wszystko, czego dotyka słońce, kiedyś będzie twoje...
Catalina: ugh, nie, dzięki. |
WYCIECZKA DO CHIN!
Wyhodowanie wszystkich możliwych owoców i warzyw wymaga od Mircei pozwiedzania świata w poszukiwaniu dóbr niemożliwych do nabycia w miejscowym spożywczaku. Zabrałby Deedee, gdyby nie to, że przez to koszt wyprawy wzrósłby o tysiąc dolców. xD
 |
Ach, widoki. |
 |
A więc to tutaj tubylcy umieszczają dobrze płatne oferty pracy
dla przyjezdnych. |
 |
Hej, ktoś poszukuje ekswampira w wieku średnim pochodzącego
z Mołdawii! |
 |
E tam, na pewno ktoś już się zgłosił. |
 |
Kto by pomyślał, że rower to wszystko, czego Mircea potrzebuje
do szczęścia? |
 |
Czas na pieczenie ciasteczek z wróżbą! |
 |
*uwaga, żenujący żart*
Hmph, nie po to się żeniłem, żeby znowu kręcić korbką.
*koniec żenującego żartu* |
 |
Już gotowe, już gotowe! |
 |
Co mi wróżycie? Pieniądze? Sławę? Genialne odkrycia? |
 |
Hm... jesteś brzydki i nigdy w życiu niczego nie osiągniesz.
PS nie zasługujesz na swoją żonę. |
 |
Zgłaszam reklamację. |
 |
Ino samo prawdo, synek. |
 |
Rowerem przez świat... powitajcie Cejrowskiego simowego
świata. |
 |
Czym byłaby wycieczka do Chin bez wizyty w dojo i nauczenia
się starożytnej sztuki kung-fu? |
 |
Eh... to było żenujące. |
 |
C-co się gapisz, niby umiesz lepiej? |
 |
Mimo wszystko Mircei udało się zdobyć biały pas... |
 |
...i stał się... |
 |
...szybszy niż swoje zapaszki spod paszki.
Ech. -_-
|
 |
Nowoczesny, czysty prysznic! |
 |
Mircea aprobuje. |
 |
Wait, what, ty masz tatuaż? |
 |
No mam :D |
 |
Mircea po raz pierwszy w trakcie swojego sim żywota może
skorzystać z lustra.
Mircea: czy to... zmarszczki? |
 |
Z serii "co się dzieje, gdy spuścisz Mirceę z oczu" - nurkuje w
miejscu do tego zupełnie nieprzeznaczonym. |
 |
Hańbisz swój kraj, Mircea! |
 |
Mircea: och nie, ja się topię!
Poważnie. Po sekundzie w wodzie dostał nastrojnik głoszący, że
tonie. Ech. |
 |
Pospieszna ucieczka z objęć śmierci. |
 |
Mogłem umrzeć. |
 |
Skąd masz te tatuaże, Mircea? ;_; |
 |
Wepchnął się przed starszą panią w kolejkę. Mircea naprawdę
wystawia bardzo złe świadectwo turystom. |
 |
:D |
 |
Po powrocie do hotelu sam wziął się za gotowanie. Po raz pierwszy
od wielu lat ma okazję przygotować sobie coś, co nie jest mrożoną
zupą. :D
Mircea: moje życie ssie, co?
Tak. Przykro mi to mówić, ale tak. |
 |
BUUU! To ma być kung-fu? Moja babcia ma silniejszego kopa
niż ty! |
 |
Mircea ewoluuje! |
 |
Czy Mircea jest gotowy na rozbicie skały kosmicznej? |
 |
Cóż, co się może stać?
*ciach* |
 |
Kuku... |
 |
Ja się już nie bawię. :c |
 |
Niemniej złamanie sobie dłoni się opłaciło, bo Mircea
zyskał zielony pas!
I na tym zakończył pobyt w Chinach. |
 |
...jak na kogoś bardzo mądrego Dana słabo sobie radzi ze
zrozumieniem, na czym polega pranie.
Dana: problem? |
 |
A Catalina wstała do szkoły tak.
Catalina: zawsze przygotowana.
|
 |
Maria cierpi. Jeszcze nie wiem, na czym polega jej problem, ale
znając życie, niedługo się dowiem. |
 |
...what |
Catalina i Maria z niewiadomych powodów sprzeciwiły się pójściu do szkoły, ku niezadowoleniu rodziców.
 |
Mircea z tej złości aż poszedł pielęgnować ogródek.
Mircea: głupie rodzicielstwo... |
 |
WHAT
Czy w tej rodzinie nikt nie potrafi już ze sobą normalnie rozmawiać? |
 |
Maria znowu została wysłana do kąta za złe oceny. |
 |
Mircea śni o sławie, a Deedee o Catalinie... i uśmiecha się.
Aż boję się pomyśleć, jakie wizje dokładnie roi jej głowa.
|
 |
Piorun uderzył w Danę, ale ona nawet się nie przejęła. Prawdę
mówiąc, nikt się nie przejął.
Dana: uderzenie pioruna rzadko bywa śmiertelne w skutkach.
...okej. |
 |
Felga obsiusiała już każdy zakątek ogródka, zasłużyła na
sowitą nagrodę. |
 |
Tymczasem Maria wznosi dziękczynne modły Simbogu za
nowe meble. Cóż, nie ma sprawy. |
 |
Pierwsze, co robicie, gdy palnie w Was piorun?
Pranie, oczywiście. |
 |
INTRUZ!
(Felga biegnie mu wpierdolić) |
 |
Szop wie już, jak bardzo jest martwy. |
 |
Woof, woof, zaraz cię zniszczę, koleś! |
 |
Szop: PSZSZZSZSZ!
Felga: hej, hej, nie tak ostro, okej? |
 |
Sexytime? |
 |
Niestety, Mircea nie doprosił się odrobiny czułości. |
 |
Deedee: a mama mówiła, nie wychodź za stylistę...
Mircea: Deedee, co się stało? D: |
 |
A po rodzinnym śniadanku... |
 |
...nadszedł czas na sprzątanie. |
 |
Tak zareagowała Deedee na widok czystego kibelka.
Deedee: trzymajcie mnie, bo zaraz się popłaczę. |
 |
Plany pozmywania brudnych naczyń legły w gruzach przez
zepsutą umywalkę.
Mircea: POWAŻNIE?! |
 |
NIE ZAPOMNĘ CI TEGO, UMYWALKO. |
 |
Te resztki naleśników były z moją rodziną, odkąd urodziła się
Dana... |
 |
...jak możesz kazać mi je tak po prostu wyrzucić? |
 |
Dana zaprosiła naprawdę specyficzną koleżankę. |
 |
Maria znowu ma same dwóje. |
 |
I znowu idzie do kąta. |
 |
Nadszedł ten dzień! |
 |
Maria nie może uwierzyć, że niedługo będzie mogła opuścić
to miejsce. |
 |
Dana: nie możesz sobie odpuścić?
Catalina: nie znam takiego słowa. |
 |
Patrzcie, kto wbił się na urodzinki...
Nipunus: HEEJ, MOJA ZIEMSKA PRZYJACIÓŁKO CATALINO! |
 |
...już po mnie. |
 |
(i miała rację D:)
Deedee: hej, zielonoskóry przystojniaku! |
 |
Zabiorę ci wszystko, co kochasz, Catalino. |
 |
Cornelius wygląda jakoś blado. |
 |
Windy wygląda, jakby się o coś rozpłaszczyła. Jednak geny
Feliksa dały o sobie znać. D: |
 |
Propos rozpłaszczeń, Ignacy rozbił się o taksówkę.
Ignacy: i po moim prawku. D: |
 |
Jakaś nieznajoma pani ledwo to znosi. |
 |
Ech. |
 |
Wszyscy świętują... poza Nipunusem, który chyba nie bardzo wie,
co powinien robić. |
 |
Czy widzicie tę świetlaną przyszłość, która się przede mną
rozpościera? |
 |
Hmm... albo to jakaś metafora, albo twoja przyszłość nie jest
świetlana. |
 |
Uwaga! |
 |
Chwila, Ignacy, wszystko z tobą w porządku? |
 |
Maria oficjalnie dorosła! |
 |
Taka piękna, jak w moich snach! |
 |
Och, Grażka też tu była. Stała po drugiej stronie domu i nie
robiła absolutnie nic. |
 |
Ale... to przyjęcie, tak? Dlaczego nikt nie tańczy? |
 |
Mircea: *sniff sniff* Jestem taki dumny, córciu!
Maria: pewnie, że jesteś. |
 |
Pozostaje nam jeszcze jedno do zrobienia, tato. |
 |
SHIT SHIT SHIT! |
I tak Maria opuściła dom razem ze swoim... uhm... mężem.