czwartek, 2 kwietnia 2015

Pokolenie 1.8

Okazało się, że posiadanie cechy "oko fotografa" ma swoje, hm, konsekwencje.

Co mówi Maria:
Maria: och, wyszłoby piękne zdjęcie!

Co robi Maria...
Cóż... świetny kadr...?
Nabyte w dzieciństwie niechlujstwo również daje się we znaki.

Maria: omnomnomnom...

Niektóre rzeczy się nie zmieniają.

Biedna Catalina, zaczynają ją męczyć migreny.
Catalina: mam tylko dziesięć lat, nie jestem w stanie znieść
takiego stężenia patologii!!!

Enough is enough. Wydajemy oszczędności na umywalkę.

...zgadnijcie, komu w udziale przypadło zmywanie 646422154
brudnych talerzy. Och, Deedee.
Deedee: to wszystko wina Cataliny.
Co? Ale dlaczego?
Deedee: już ona dobrze wie, dlaczego.
(Poważnie, jej antycatalinowa obsesja narasta, mają już status
wrogów w relacjach...)

Dziecko roznoszące gazety najwyraźniej ma jakiś rodzaj autyzmu.
o_O

Powaaaaażnie? Muszę wziąć prysznic? Przecież przed chwilą
stałam na deszczu!
(Nie wiem, jak pogodzić cechę "primadonna" i "niechluj", hm,
może coś w stylu "mycie jest dobre dla ludzi nieobdarzonych
talentem", albo "po co ci mydło, gdy masz urok osobisty"?)

Witaj, czworonożne zwierzę! Moi niesubordynowani rodzice
zostawili mnie tutaj na noc, może ty rozjaśnisz mroki mojego
istnienia?

Nie mogę uwierzyć, że zapomniałem o własnym dziecku!

Ja mogę...

Wiecie, co mnie zastanawia? Że Mircea zawsze na deszcz reaguje
tak, jakby doświadczał takiego zjawiska po raz pierwszy w życiu.
Mircea: woda z nieba... jak to się dzieje?

Maria: OMNOMNOMNOMNOM
Ugh, ktoś tu ma fatalne nawyki jedzeniowe.

Mircea i fascynujące Kroniki Konewki.
Mircea: ćśśś, właśnie dotarłem do najlepszego fragmentu!
...uhm, okej.

Maria zaczyna pracę dorywczą!
(i wciąż wygląda wspaniale!)

Catalina w środowisku naturalnym.
Catalina: tyle książek, tak mało czasu...

TYMCZASEM Z FELGI WYROŚNIE ZARAZ POTĘŻNE
ZWIERZĘ!

Och, nie, jednak nie.
Felga: dammit.

DANA TEŻ ROŚNIE.

Dana: pięć minut swobodnej lewitacji za pomocą siły umysłu
to doskonały sposób uczczenia swoich urodzin.

Wait, what?!

Dorastanie - robisz to źle...

Dana naprawiła się po sekundzie i zyskała cechę "niechlujna".
Dana: przeklęte złe wzorce z dzieciństwa!

It's raining man!

Hallelujah it's raining man!
(A tak naprawdę chcę tylko podzielić się zdjęciami ślicznej Deedee
będącej śliczną.)

Rodzinny obiad.
Mircea: hej, dziewczynki, jakby któraś z was chciała zjeść na
kibelku, to nie polecam, właśnie zostawiłem tam...
Catalina: TATO PROSZĘ!

O MÓJ BOŻE ZAPOMNIAŁAM ODROBIĆ LEKCJI!!!!
Pamiętacie dzieciaka sąsiadów? Maria dalej się z nim przyjaźni, ku wyraźnemu niezadowoleniu jego matki. :D

O mój Boże, mamo, od kiedy ilość insektów otaczająca człowieka
decyduje o jego wartości?

Nic nie rozumiesz, mamo...

Higiena jest taka mainstreamowa.

Biorąc pod uwagę masę worka z wodą, odległość do Cataliny i
moją wysokość...

K.O.
FINISH HER!

Romantyczny Mircea jest romantyczny.
(Mircea: omg tak bardzo muszę siusiu, a ona potrzebuje czułości,
co teraz?!?!?!?!)

(Mircea: wytrzymała ze mną tyle lat, zajmowała się dziećmi,
gdy ja uciekałem do Grażki oglądać telewizję, utrzymuje samotnie
dom, bo ja zamiast pracować, czytam książki ogrodnicze, rany
boskie, jak jej powiedzieć, ile dla mnie znaczy, bez niej byłbym nikim,
szybko, Mircea, wymyśl coś, co sprawi, że poczuje się wyjątkowo!)

Ugh, ty serio jakaś dziwna jesteś, z księżyca się urwałaś?
(Romantyczny Mircea wciąż jest romantyczny)

Deedee: zastanawiałeś się kiedyś, jak potoczyłoby się twoje
życie, gdybyś podejmował inne wybory?
Mircea: to znaczy?
Deedee: wiesz, zanim poczułam dziwną, niewytłumaczalną
potrzebę zatrudnienia się w branży muzycznej, marzyłam o byciu
policjantką.
Mircea: och, na pewno zmieniłbym wiele rzeczy. Na przykład,
zamiast drukować swój szkolny dyplom, naprawdę poszedłbym
do szkoły. Ale jednego nie żałuję na pewno.

Tego, że zdecydowałem spędzić z tobą całe moje życie.


Okej, ale teraz NAPRAWDĘ muszę do klopa.

O MÓJ BOŻE, MOJE URODZINY. TYLE RZECZY MOŻE
PÓJŚĆ ŹLE. MOGĘ DOSTAĆ JAKĄŚ GŁUPIĄ CECHĘ. MOGĘ
SIĘ NIEODWRACALNIE ZBUGOWAĆ I TRZEBA MNIE BĘDZIE
USUNĄĆ Z GRY.

(Deedee: proszę, proszę, niech się zbuguje!)

Catalina: wait, what?
Deedee: JEEEJ, ZBUGOWANA! SIMBOŻE, USUWAJ,
USUWAJ!

Deedee: to znaczy, wszystkiego najlepszego!
Catalina: ...daruj sobie.

Catalina: doceniam to, że ktoś w tym domu jeszcze o mnie pamięta,
ale może porozmawiamy pod dachem?
Dana: ależ grad jest bardzo ekscytujący. Umartwianie ciała dla
zrównoważenia martwoty duszy.

Jeszcze trochę i Mircea nauczy się sadzić marchewkę!

Rzut na prysznic.
Deedee: może i jest zapleśniały, ale przynajmniej własny.

Deedee nauczyła się rzucać zaklęcia bezróżdżkowo!
Deedee: alohomora!

Oh shit.

To nie tak miało się skończyć.

OMG DEEDEE SKĄD TU OGIEŃ?!

Calm your shit, zaraz to naprawię!

Ugh, ale szybko się rozprzestrzenia, co? 

Maria: hej, Catalino, zrobisz mi teraz zdjęcie?
Catalina: ŻARTUJESZ?!
Maria: masz rację, ta poza nie jest dość dramatyczna.
Catalina: DLACZEGO NIKT NIE ZADZWONIŁ NA STRAŻ
POŻARNĄ?!

Nie martwcie się dzieci, zaraz was uratuję!

Ugh, czy to może się przeterminować?

Wszyscy: OMG!!!!
Catalina: Jak to szło? 112?
Deedee: ojejku.

Muszę jechać do pracy, dajcie znać, jak to się skończyło. Papa!

Gdy dzielny strażak przybył, było już po wszystkim. Jego mina
jest wystarczającym komentarzem dla tego żałosnego
incydentu.
A tak poza tym, odszkodowanie, jakie dostała nasza rodzinka, było GIGANTYCZNE i popsułoby mi całą przyjemność z gry, więc cała ta kwota została usunięta kodem. Well.




Pożar czy nie pożar, referat na biologię sam się nie napisze.

Nie ma tu nic do oglądania. Scrolluj dalej.




Kolejne dzikie zwierzę dołączyło do antyfanów Mircei.
Jeleń: NIE ZASŁUGUJESZ NA ŻYCIE.

Przedstawiam Wam nastoletnią miłość Marii! Jest mało ogarnięty
i ma młodszego brata.

...któremu tak się nie poszczęściło, jeśli o dobór genów chodzi.
Biedny dzieciak: hej, osobowość się już nie liczy?

Okazało się, że oboje są primadonnami!

Świetnie, to znaczy, że możemy wzajemnie się komplementować!

Seksownie komplementować.

Catalina: opór dyfuzyjny w budownictwie to opór stawiany parze...
ech... jesteś pewna, że właśnie to chcesz jako bajkę na dobranoc?
Dana: kontynuuj, proszę.

*romantycznie*

Och, nie.

Najpierw weź prysznic. Mówię ci to jako twój przyjaciel.

Wiem, że wrócisz.

Zawsze wracają.

Po włączeniu gry powitało mnie TO.
Mircea: hejka.
Eee... eee... hejka?
Mircea: co tam?
...w porządku?
(OMG ON WIE, ŻE ISTNIEJĘ!!!!)

Wow, Mircea naprawdę uwielbia pchły. 

Kto by pomyślał?

Nie rozumiem, dlaczego ten prysznic tak wygląda...?

Dana: och, mój miły czworonogu, na początku wydawałeś się
irytujący, ale okazałeś się dobrym przyjacielem.
Felga: też cię lubię!

Dana: mój plan twojej anihilacji jednak okazał się zbędny.
Felga: a ja... zaraz, co?

Zaraz, jeśli zostanę wybrana na dziedziczkę...

...czy to znaczy, że już nigdy nie opuszczę tego miejsca?

W końcu udało mi się znaleźć Druellę... CO ZA ROZCZAROWANIE.
Nie, poważnie. Druello, dlaczego?!