niedziela, 5 kwietnia 2015

Pokolenie 1.9

Tom Bombadil w pozycji rozgwiazdy. Jeśli ta parcela ma
jakiekolwiek walory estetyczne, zawdzięcza je temu gnomowi.

Mircea ma problemy z zaakceptowaniem pralki.

Z serii - dzieci, których nie chcesz widzieć w roli przyjaciół
swoich potomków.
 Maria ma małe trudności w szkole. W momencie, gdy jej średnia spadła do 2.0, Deedee oświadczyła, że nie zniesie tego dłużej i wysłała krnąbrną córę do kąta.

Głupia mama, głupia szkoła, głupia geometria...

I głupie, głupie kąty.

Przecież doskonale znam się na geometrii!
(Minuta ciszy dla alternatywnych definicji matematycznych
Marii...)

Combo geniusz+podekscytowana tworzy doprawdy zabójczą
mieszankę.
Dana: te infantylizujące polecenia uwłaczają mojemu
intelektowi... jej, kolorowanka! 

Catalina spędza sen z powiek Mircei. Chyba docierają do niego
wszystkie te błędy wychowawcze, które popełnił.
Niezwykle atrakcyjna znajoma zaprosiła Mirceę na randkę. Jego reakcja? 

Hmph. Nie.

Catalina: pchły są niedobre, zapamiętane?
Felga: mam wrażenie, że otrzymuję sprzeczne sygnały.

Córka Druelli! :D

Dziwna sprawa, nagle każdy w tym mieście chce pójść na
randkę z Mirceą.
Mircea: jesteś duchem osiemdziesięcioletniego mężczyzny,
naprawdę muszę motywować moją odmowę?

Hohohoho, plebejski żarcik!

Przezabawny.

You wish you can have dis.

...kolejna zwykła noc...

...tak.

Więcej dziwnych kreatur.

Rodzinne podobieństwo.
Mircea: gardzę tym światem.
Catalina: może nie gardzę, ale jestem głęboko zdegustowana.

Maria opatentowała sposób na wyćwiczenie idealnego duck
face. Jeszcze tylko 21562 kartony soczku i dojdzie do perfekcji.
Maria: grunt to dobrze rozciągnąć mięśnie twarzy.

...to fascynujące.
 Krótka przerwa na pochwałę bogatej ekspresji Mircei.



Dziękuję za uwagę.

To uczucie, gdy nie możesz jednoznacznie orzec, czy prysznic
jest brudniejszy od ciebie.

Nie, chyba jednak mi się nie opłaca.
W wyniku nieszczęsnego pożaru umiejętności Deedee wyszły na jaw. Mircea dostrzegł ogromny potencjał w posiadaniu żony-czarownicy. Upalny dzień? Nie ma problemu! 

Mircea: uhm, jesteś pewna, że to zadziała?
Deedee: czy zadziała? Jasne! Martwię się raczej tym, czy to
przeżyjesz.

Mircea: CO?!
Deedee: wyluzuj, żartuję! Eleka nahmen nahmen!

Hmphm. Nie czuję różnicy.

JEDNAK CZUJĘ!

Hmmm... możliwe, że zużyłam na to ciut za dużo many.

O rany, Mircea, ty świecisz!

Mircea: O MÓJ BOŻE DEEDEE ŚWIECĘ!
Deedee: jeeej, jak ładnie!

Mircea: BŁAGAM NAPRAW TO JAKOŚ!
Deedee: jeeej, zmieniłam męża w lodową abominację!
Dana: ...jaka jest szansa, że zostałam adoptowana?

Pocałunek prawdziwej miłości  nie naprawił niczego.
Mircea odtajał samoistnie.

Te dzikie konie i ich fantazyjnie zaplecione ogony...

Wat?

No dobra, ćwiczyłeś to... zachowuj się naturalnie, nikt nie
zwróci na ciebie uwagi.

A teraz... TANIEC celebrujący ludzkie święto nieróbstwa!

Catalina: ...the fuck?!
(Obcy: cholera)

(Obcy: unikaj kontaktu wzrokowego...)
Catalina: eee...

Obcy: BŁAGAM OPANUJ SWÓJ PIERWOTNY LĘK PRZED
NIEZNANYM!
Catalina: ...ja tylko...

Obcy: ATAK PANIKI TO OSTATNIE CZEGO BYM SOBIE Z
TWOJEJ STRONY ŻYCZYŁ, PROSZĘ UWIERZ W MOJE
POKOJOWE ZAMIARY!
Catalina: ...to może być trudne.

Obcy: TANIEC!
Catalina: ...co?
Obcy: WIDZISZ? Jestem obeznany z waszymi zwyczajami!
Catalina: ...nie do końca.

Catalina: może pomożesz mi opanować mój pierwotny lęk
przed nieznanym i przedstawisz mi się?
Obcy: ...Nipunus.

Nipunus: więęęc... gdzieś w pobliżu muszą być inni ludzie
powiązani z tobą biologicznie lub społecznie? Według mojej
wiedzy ten dzień świętujecie w małych grupach.
Catalina: och, nie. Dzwoniłam do moich znajomych ze szkoły,
ale nikt nie miał ochoty ze mną wychodzić.

...dlaczego?

Wydajesz się uprzejmą osobą i na moje oko spełniasz wszystkie
kryteria, by uznać cię za atrakcyjną wizualnie.

:)

Catalina: w sumie nieważne. Jeśli chcesz zostać trochę dłużej
na tej planecie i rozwiązywać każdy problem tańcem, musisz
się nauczyć nie wyglądać przy tym jak kretyn.
Nipunus: ...myślałem, że dobrze tańczę.

Tańczysz koszmarnie, ale zaraz to naprawimy.

Boogie woogie.

Woooo...
Zabawna sprawa. Oboje tańczą koszmarnie. XD


Po dłuższej rozmowie Nipunus i Catalina postanowili wziąć udział w zawodach jedzenia hot-dogów na czas.

Gotowy na porażkę?

Nie sądzę, bym musiał wykazywać gotowość do poniesienia
klęski! Jestem wysoko wykwalifikowany w niemal każdej
dziedzinie.

Tę kończynę zwykłem nazywać anilihatorem jednostek
zdegenerowanych moralnie... po tym, gdy odpowiedziałem
agresją na opresyjne zachowanie pewnego technika zapylacza.

Tę natomiast wprawiłem w niezwykle szybkim wpisywaniu
komend na pulpicie nawigacyjnym.

O rajusiu, właśnie do mnie dotarło, jak niezdrowe jest jedzenie!

A jeśli któreś z nas się zadławi i umrze?
Okazuje się, że Catalina i Nipunus mają skrajnie różne charaktery. :D 









Taaaak, odniosłem zwycięstwo!

Naszła mnie refleksja, że różnice anatomiczne mogą mnie
dyskwalifikować jako równego uczestnika w tej konkurencji...
Czy posiadanie dwóch żołądków może być uznane za oszustwo?
 Catalina nawet nie skończyła swojej porcji hot-dogów, biedna!

OOOOCH, PRZEKLINAM TEN DZIEŃ! Chyba umrę, a nawet
nie zaczęłam pisać eseju na zaliczenie!

Dwa żołądki, co?

Nipunus: wybacz mi to niedopatrzenie, za bardzo podekscytowała
mnie możliwość dokonywania interakcji socjalnej z istotą ludzką.
Catalina: wybaczę pod jednym warunkiem.

Catalina: zakładam, że jako przedstawiciel gatunku zdolnego do
tworzenia pojazdów przekraczających prędkość światła, macie
cokolwiek większą wiedzę od ludzi w zakresie fizyki?
Nipunus: ...tak, ale co masz dokładnie...

Świetnie!

Odrobisz ze mną lekcje. :D

Dobrze zrozumiałem? Za moim pośrednictwem masz szansę
pozyskania wielokrotnie bardziej zaawansowanej wiedzy niż 
tej dostępnej na twojej planecie, a prosisz tylko o sprawdzenie
poprawności rozwiązanego przez ciebie zadania?

Catalina: wykształcenie jest ważne, wiesz?
Nipunus: ...och.

Skoryguj mnie, jeśli się mylę, ale czy poprawności zadań
zleconych przez nauczycieli nie kontrolują zwykle matki?

Catalina: może takie matki, którym zależy.
Nipunus: ...och.

Nipunus: tak, skończyliśmy! Taniec!
Catalina: dalej masz wiele do nauczenia.

Catalina: jest już późno, muszę już iść... cześć.
Nipunus: ...cześć?
Catalina: no wiesz, pożegnanie.

Och. Cześć.



Właśnie do mnie dotarło, że Dana odziedziczyła po Deedee magiczne zdolności.

Spójrzcie na tę dziecięcą miotełkę!

Deedee również nie potrafi znieść pralki... poważnie, ludzie?
Ona wcale nie pracuje tak głośno!

Deedeee: Mircea od tygodnia nie chodzi do pracy, hurrrra!
Gdyby na entuzjazm można było umrzeć, Deedee już dawno
wąchałaby kwiatki od spodu.

Ciekawe, co to? Ach, tak. Prezent od kolejnej wielbicielki
Mircei.

Catalina zatrudniła się w księgarni.
Catalina: a co jeśli przypadkiem zniszczę wszystkie książki
i zostanę pozwana i do końca życia będę spłacać ten ogromny
dług?!

Jeśli Was zastanawia, dlaczego Mircea nie chodzi do pracy,
to jest odpowiedź.
Mircea KOCHA książki o ogrodnictwie.

Być, albo nie być?

Hehe, jasne, że być!

Heh, życie jest proste.

Dana: ta gra wygląda na absorbującą.
Catalina: bo to naprawdę świetna zabawa!

Maria: ojej, gracie? Ja chcę skakać jako następna!
Catalina: ...tak, to tyle, jeśli chodzi o zabawę.

Nie wierzę, Dana ma dopiero 12 lat, a już skacze lepiej ode
mnie, to takie...

NIESPRAWIEDLIWEEEEEEE.

Salut nawiedza nas z zaświatów... by wyjadać Feldze jedzenie.
D:
Salut: O CZEŚĆ CZŁOWIEK COŚ NIE TAK CZŁOWIEK?

Maria dzisiaj spała w tym stroju.

Catalina: dzień dobry, matko.
Deedee: mój największy zawód...
Catalina: nie musisz mi tego mówić codziennie.


Hehe, zgadnijcie, kto zaprosił Catalinę na plażę. :D

wat

wat

yolo

Maria: dobry piesek, łap piłeczkę!
Dana: posłuszne zwierzę, postępuj dalej zgodnie z zasadami
tej prymitywnej gry!

Omg mam uboższe słownictwo niż moja dwunastoletnia siostra,
ale siara.

Wyluzuj, Catalino, wszystko będzie w porządku.

Och nie, na pewno to jakoś zepsuję. 

Plaża to chyba dobre miejsce na zacieśnianie więzów, mam rację,
Catalino?


(No dobrze, Catalino, teraz musisz mu w jakiś subtelny sposób
pokazać, że go NAPRAWDĘ lubisz.)

:D
Spędzili razem udane popołudnie, chociaż Nipunus nie dał się namówić na wspólną kąpiel w oceanie. 

Nipunus: zaznajomiłaś mnie z ludzką metodą żegnania przyjaciół,
pozwól, że przedstawię ci tradycyjne, sixamańske pożegnanie.
Catalina: dajesz.


A więc Catalina ma już dwójkę przyjaciół - psa i kosmitę. 8D

Maria musi się naprawdę postarać, jeśli chce zdać szkołę.

Ooooch, niechlujstwo moich właścicieli tak mnie boli!

Z drugiej strony, nie zmuszają mnie do kąpieli, nie jest źle.

Dana ma urodziny!

Wylosowała cechę... primadonna.

Hm, dziwne. Właśnie do mnie dotarło, że nigdy nie otrzymywałam
należnej mi uwagi.

Dana: a przecież ze wszystkich twoich dzieci, ojcze, wyróżniam
się zarówno urodą, jak i charakterem.
Mircea: zaraz. Połączenie primadonny i geniusza?

Przecież to jest combo, którego nie da się przeżyć!

Ogródek nam się rozrasta, jeej.


Obcy nawiedzają naszych bogatych sąsiadów. Hmmm.

Przez Mirceę po mieście biega mnóstwo simów z wyglądem
psychopatycznych zabójców.

Co ci się niby w tej stylówce nie podoba?

Deedee: Mircea, do kogo mówisz...?
Mircea: co? Ja? Zdawało ci się, kochanie.

Mam wrażenie, że syn bogatych sąsiadów zmienił stylówkę,
żeby lepiej wyglądać, gdy wozi się razem z Marią.

Z moimi zdolnościami interpersonalnymi nigdy nie osiągnę
pożądanej popularności!

Śliczna Catalina jest śliczna.

W miejskiej bibliotece nietrudno trafić na bezpańskie zwierzęta.

Zaraz, jak to, drzewa mogą umrzeć?!

Ale ja...

...kochałem tę jabłonkę.