Cześć, zawsze byłam raczej grzeczną dziewczynką, ale nagle czuję ogromny przymus zrobienia sobie wielkiej dziary na plecach. Zresztą, mam wrażenie, że wiesz, o czym mówię. |
Tom Bombadil: buu, krzywo! Dana: zamilcz. Nie rozumiesz, co próbuję osiągnąć. |
Dana: ...cóż za perfekcja. Tom Bombadil: on jest... on jest... piękny. *ociera łzę wzruszenia* |
Zima zdecydowanie nie jest ulubioną porą roku Felgi. |
Pierwszy dzień w pracy! Catalina: wdech, wydech... Jakoś się... ułoży. |
Wiesz, że naprawdę dawno nie robiłeś prania, gdy wokół brudnych ciuchów unosi się toksyczna chmura. |
Aww, these two. |
Dana wyciągnęła zeszyt... |
...i cisnęła nim wściekle w śnieżną zaspę. |
Dana: hahaha, odrobione! POWAŻNIE. Zajęło jej to pół sekundy. O_O |
:D Kochany zięciunio. |
Ofc - bogata chata + darmowe jedzenie = obowiązkowe uczestnictwo Mircei.
To smętnie leżące na podłodze dziecko to Danita. Wnuczka Mircei. I co najdziwniejsze... |
WCALE NIE JEST CÓRKĄ MIKE'A. O_O |
Technicznie rzecz biorąc, Danita nie ma ojca. Wygląda na to, że Maria tak daleko zabrnęła w samouwielbienie, że aż postanowiła się sklonować.
W tym czasie Catalina nabywała kolejną dziarę. |
Mircei zdarzył się wypadek i popuścił praktycznie naprzeciwko drzwi do łazienki... :c Mircea: dlaczego... robisz screena... w takim momencie? Bo... eee... hehe, jedźmy dalej. |
Dana: czekaj, dobrze rozumiem? Twój mąż finansował przez miesiąc kosztowne badania tylko po to, byś mogła się sklonować? Maria: hehe, no. |
Maria: nie mogłam pozwolić, by moja uroda się zmarnowała. Dana: ...co ja bym zrobiła z takim majątkiem? |
Mircea: NIE WIERZĘ. Pierwszy raz w życiu mam okazję skorzystać z wanny i nie mogę do niej wejść przez NIEFORTUNNIE POSTAWIONĄ PAPROTKĘ? Życie jest brutalne, nie? |
Mircea: nie możesz jej... nie wiem, usunąć jakoś? Nie. Wybacz. Mircea: ALE PROSZĘĘĘĘ! |
Siostrobójcza walka na śnieżki! |
Hehehe, ależ to dziecko głośno dopomina się o jedzenie. Moja krew. |
A potem Mircea odkrył barek. |
Nie ma głupich, nie wracam dziś do domu. |
Catalina: no więc mniej więcej tak robi się suflet. Nipunus: ...to fascynujące! Sekrety ziemskiej sztuki kulinarnej aż proszą się o dalsze badania! Catalina: uch, tak, jeśli o to chodzi... |
*uścisk zaskoczenie* Zamieszkaj ze mną, Nip. |
Uuuoch... słucham? |
Catalina: to będzie chyba najbardziej efektywny sposób poznania ziemskiego życia, co? Nipunus: ...naturalnie. Chodzi o moje badania. Już zaczynałem... odbierać mylne wrażenie. |
Catalina: a jeśli mylne wrażenie nie byłoby takie mylne? Nipunus: ...wtedy osiągnąłbym najwyższy poziom serotoniny w całym moim życiu. |
I tak Nipunus się wprowadził do naszej wesołej chatki. |
Pierwsze co zrobił, to zamontowanie systemu automatycznego czyszczenia w umywalce. Nipunus: TAK WYSOKIE RYZYKO ZAKAŻENIA BAKTERIOLOGICZNEGO... NIE MOGĘ... POZWOLIĆ!!! |
Mircea: to co, teraz tu będziesz mieszkał, dziwny człowieku? Nipunus: potwierdzam. I może mi pan mówić po... |
Mircea: no cóż, póki nie będziesz próbował kręcić z żadną z moich córek, nie mam nic przeciwko. Nipunus: KHH KHH Deedee: nie smakuje ci, skarbie? |
Nipunus: nie powiedziałaś im? Catalina: ja... daj mi trochę czasu. |
POMOCY! Niech ktoś uratuje mojego ukochanego bałwanka! |
Tom Bombadil: pomocy!!! Poooomocy!!! Dana: ulepiłam ci drugiego, już nie jęcz. Tom Bombadil: co? Nie! Teraz więcej zginie. ;_; |
Nipunus: nie sądziłem, że siłę odśrodkową można wykorzystać do zabawy. Catalina: po prostu się kręć! |
Hej, podoba mi się ta zabawa! |
Catalina: może jednak jazda na lodzie nie jest dla nas. Nipunus: zgadzam się. |
Nipunus: s-słyszałem, że to zwykle robią zakochani na twojej planecie. Catalina: o rany, są piękne! |
Catalina: o rany, to najdziwniejsze oświadczyny świata, ale PEWNIE ŻE TAK. Nipunus: naprawdę? Jeej <3 |
Catalina: nie, poważnie, to były dziwne oświadczyny. Jeśli tata cię zapyta, powiedz, że kupiłeś mi pierścionek i wręczyłeś mi go w restauracji. Nipunus: ...dooobrze. |
Tom Bombadil: doceniam wasze starania, ale zrozumcie, że NIE MOGĘ BEZ NIEGO ŻYĆ. Dana: to już nie chodzi o ciebie. Blokujesz dostęp do kibelka. Przykro mi. |
DOM EKSTREMALNE METAMORFOZY! Dla przypomnienia, chatka z pokolenia pierwszego wyglądała tak. |
Patrzcie na ten luksus!
Mircea niewliczony w cenę zestawu. |
Deedee: fuj, czujesz to, Dana? Dana: tak. To powiew normalności. |
MUSI... SIĘ... CZYŚCIĆ. |
Mircea przespał cały remont. Mircea: coś tu się... nie zgadza... |
SZOK I NIEDOWIERZANIE. |
Znowu mogę gotować we własnej kuchni... ja już... mogłem zapomnieć, jak to się robi. |
Ta skupiona twarz... xD |
Nipunus: uhm... proszę pana? Chciałbym o czymś porozmawiać. Mircea: no wal. |
Nipunus: bo widzi pan... gdy tylko po raz pierwszy poznałem Catalinę, to... tak... jakby się okazało, że przez całe życie byłem niekompletnym bytem! Mircea: hę? |
Nipunus: i proszę o ojcowskie błogosławieństwo, by... Mircea: czekaj, czekaj... ty prosisz mnie o rękę Cataliny? Nipunus: tak! |
Ja... |
Słuchaj, zielony. Ty, ja, wychodzimy. Teraz. |
Opowiem ci teraz coś, co opowiedział mi ojciec pewnej jasnowłosej ślicznotki. |
Otóż, możesz umizgywać się do panienek, czemu nie. Wtedy jesteś jak ten wędkarz, zarzucasz haczyk i czekasz, aż któraś rybka złapie się na przynętę. |
Mircea: ...jeszcze go złamię. Nipunus: słucham? Mircea: nic, nic. |
PARTY TIME
Maria szybko doszła do siebie po porodzie. |
Nina Rosier-Macduff. Rany, jest cudna. |
I Windy, która niedawno też została mamą! |
A to... eee... Emilia. Wygląda strasznie. o_o |
Hej, jajogłowy, nie jesteś czasem głodny, przygotowałem coś dla ciebie. |
Nipunus: o, dziękuję. Mircea: hehe. HE. HE. |
Nipunus: omnomnomnom Mircea: HEHEHE. HE. HE. |
Nipunus: hm, trochę dziwny posmak. Mircea: *szybko, poważna mina, zanim się zorientuje, że coś jest nie tak!* |
To będzie trudniejsze, niż Mircea myślał. D:
Catalina: hej, ciociu, tyle ci zawdzięczamy, byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś to ty wygłosiła toast. Grażka: spoko |
Hej, słuchajcie, nasza Catalinka się hajta i tak dalej! |
Ale mam nadzieję, że nie będziesz jak twój stary łazić po ludziach i żebrać o pieniądze. |
Nie, poważnie, nie rób tego. Nawet nie wiesz, jak to wkurwia. |
Hehe, któraś z dziewcząt zadzwoniła po tego przystojniaka. |
Mircea: no dobra, słuchaj, pozostała jeszcze jedna rzecz do załatwienia. Nipunus: co mogę zrobić? |
Nipunus: ale jeśli w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób to zapewni Catalinie dobrobyt i szczęśliwe pożycie małżeńskie, zrobię to. Mircea: *zaciska pięści i zęby* HAHA. CU-DO-WNIE. |
Mhm, sexy ladies. Kocham moją pracę. |
Nipunus: witaj, Brady Sumari. Brady: o, hejka, dziwny ludku! |
Brady: NIE ODDAM SKÓRY TANIO! Mircea: no proszę, zrobił to. |
Mircea: właściwie, z czym mam problem? Koleś wygląda dziwnie, ale pomimo że cały dzień się nad nim znęcam, nie traci cierpliwości. Brady: ARGH! |
Mircea: muszę się pogodzić z tym, że moje dzieci dorastają i dokonują dziwnych wyborów, jeśli o partnerów życiowych chodzi. Brady: ARGH! |
Brady: HAHAHA, ZWYCIĘSTWO! Mircea: ugh, ale on ma słabe łapki. |
Nipunus: przepraszam, przepraszam! Zawiodłem, ale jeśli trzeba, skoczę po działko laserowe z mojego... Mircea: nie, nie trzeba. |
Mircea: witaj w rodzinie, synu. Nipunus: zaraz, co? |
Serio. Po walce z Bradym Nipunus i Mircea nagle stali się przyjaciółmi. o_o
Moja uwaga chwilowo skoncentrowała się na Nipunusie i Bradym, po powrocie do domu spotkało mnie TO. Maria: hehehehe *szatański rechot* |
Catalina: nie, mam dosyć. Nawet dzisiaj się ze mnie nabijasz! Maria: przecież tylko to potrafię. :c |
Okazało się, że Grażka i Windy też się przyjaźnią, aww. <3 |
:D |
Nina obraża Emilię, Emilia ma to gdzieś, seksowny pan lubieżnie zerka na tyłek ojca panny młodej, a rzeczony ojciec kradnie ze stołu zgniłe jedzenie. Catalina: nie no, kończymy tę imprezę. |
Mircea: ty tam, blondi, nie rozumiesz, na czym polega kończenie imprezy? Jenni: YEAH! ALE MU POWIEDZIAŁEŚ! Nipunus: hmph *profilaktycznie pręży przed blondim muskuły* |
Tehee. |